środa, 25 lutego 2015

Colortherapy...

'I am believer that color affects people's moods
{Lilly Pulitzer}


To może być maleńkie cokolwiek: kwiat, ołówek, serwetka, szalik, notes, poduszka czy... spinka do włosów.  Jeśli kolor jest właściwy - każde zatrzymanie spojrzenia na owej rzeczy naturalnie pomaga budować dobry nastrój. Taka koloroterapia mimochodem.

Przez lata wierzyłam, że palisandrowy brąz to mój kolor. Hołubiła go i stosowała z ujmującym skutkiem moja niezwykle elegancka babcia, z którą rzec można dzielę fenotyp, więc przejęłam (bez)barwny pomysł na garderobę nieco mechanicznie jako gotową receptę. A potem odkryłam, że jestem kolorystyczną Zimą i... poczułam ulgę, gdy w szafie zamieszkały amaranty, ametystowe fiolety, turkusy - wyraziste, świeże i odpowiednio energetyzujące.
Oczywiście: panta rhei - nowe dni, sytuacje i nastroje mogą rodzić zapotrzebowanie i tęsknoty ku nowym barwom....
Po prostu pamiętam, jaką kolor ma dobroczynną moc i jestem otwarta...
Barwnie się miejcie!
Alicja


piątek, 20 lutego 2015

Happy moments....

Szczęście to sekwencja wielu chwil.
{Corita Kent}

Małe przyjemności, które przepływają przez rzeki naszych dni to prawdziwe złote rybki, które przynoszą spełnienie, wplatając w nasze chwile to ukojenie, to uniesienie, to radość po sufit, zadumę, zadowolenie, czułość.... - każdy zna tę listę i każdy ma swoją....
Jakie są Wasze najświeższe rybki? Zdążyłyście się im przyjrzeć?
U mnie "w sieci uważności" m.in.:
*Wczorajszy wieczorny jazzowy koncert z klimatycznie śpiewającą Kasią Rodowicz i repertuarem gwarantującym wzruszenie (D. z którym dzielę życie od niemal 24 lat ściskał moją dłoń, jak na pierwszych randkach).
* Miłe ukoronowanie pracy - nasza fotografia na okładce najnowszego wydania Czterech Kątów ( a w środku reszta sesji domu z okolic Bielska-Białej.) Ta geografia ma dla mnie sentymentalne znaczenie, bo urodziłam się niedaleko, w Cieszynie i nadal mieszka tam część mnie.
 * Wspólna chwila przy stole. Rozgrzewająca, aromatyczna zupa marchewkowo - pomarańczowa w towarzystwie chrupiącej bagietki prosto z pieca z pietruszką i masłem czosnkowym... Kulinarna premiera, kolejny prosty, zdrowy przepis z jednej z moich nowych i już bardzo ukochanych książek kucharskich, o której muszę Wam coś więcej napisać o osobnym poście, bo to prawdziwa perełka.
* Wspólnorodzinne zasiewanie, podlewanie i zajadanie rzeżuchy - od kiedy nasionka pojawiły się w sklepach - regularnie w "ruchu" są dwa półmiski, aby nie trzeba czekać kilku kolejnych dni, gdy z jednego znikną kiełki. Takie porcje pełnej energii zieloności to zdrowotny skarb dla organizmu powoli wychodzącego z zimy.

Drobiazgi zwykłych dni.... Wydarzenia, które niekoniecznie będę pamiętać za rok. Ale póki trwają - smakuję życie właśnie dzięki nim!

Rzek pełnych złotych rybek na nowy weekend!
(Rybek jest mnóstwo, lecz może czasem brak nam uważności, by je postrzegać z intensywnością na jaką zasługują.:)
Alicja


sobota, 14 lutego 2015

Valentine's Day...


Gdzie jest wielka miłość,
tam zawsze zdarzają się cuda.
{Willa Carter}

Jako, że święto miłości staram się obchodzić każdego dnia, walentynki nie są wyjątkiem.
Nie zapomnijcie ciepłym uczuciem, czułością i zrozumieniem obdarzyć przede wszystkim siebie - tylko z takim "zaczynem" można radośnie kochać resztę świata.
Domowej roboty marcepan, zapach tulipanów i bukiet promieni słonecznych w każdym oknie - dzień zakochanych uważam za rozpoczęty:)
Pozdrowienia dla wszystkich Walentynek!
Alicja

wtorek, 10 lutego 2015

Yummy Zaatar...

“The greatest dishes are very simple.”
{Auguste Escoffier, the “Emperor of Chefs”}
 Zaatar czyli.... potęga prostoty. Nowe smakowite danie jest zawsze dla mnie małym wydarzeniem. Uwielbiam odkrywać smaki, wyśmienite a nieskomplikowane, wybieram nie przetworzone, nie udziwnione. Jakiś czas temu zamieszkał w naszej kuchennej szufladzie libański zaatar - mieszanka oregano syryjskiego, prażonego białego sezamu, dzikiego tymianku i suszonych, mielonych jagód sumaka. Brzmi nieźle? I tak smakuje! Wystarczy zmieszać nieco zaataru z oliwą z oliwek i posmarować tym chlebek. Najprostsza acz wyśmienita uczta dla podnebienia gotowa!
Mieszanki zaataru znajdziecie m.in w sklepach specjalizujących się w kuchni arabskiej (także w internecie). Jeśli jeszcze nie próbowałyście - polecam:))
Smakowitego tygodnia!
Alicja

sobota, 7 lutego 2015

Spring in early February:)

“Despite the forecast, live like it's spring.”
{Lilly Pulitzer}

Pomiędzy sobotą o czwartkiem pojawiliśmy się z Dariem w dwóch pięknych domach, by uwieczniać ich urodę sesjami dla magazynów wnętrzarskich. Była to też swoista podróż ku Wiośnie:)
U Agnieszki została wyczarowana magiczna Wielkanoc - zające hasały wśród rzeżuchy, żonkile i tulipany w barwach słońca pachniały świątecznie, kwietniowo, lekko... Do domu wróciliśmy z wielkanocną babą i barankiem, które Pani domu zapakowała nam przed podróżą powrotną - twierdząc, że wszystkich sesjowych wielkanocnych wypieków nie dadzą z mężem zjeść.... nawet do świąt:))))

Dom Gaby także spowity był wiosennym, radosnym klimatem. Intensywny zapach hiacyntów (tulipany stanowiły tylko drobny akompaniament), filiżanki w bynajmniej nie zimowe ornamenty i romantyczna sceneria wokół hipnotyzowały zmysły. Nic, tylko zapomnieć o pracy, przysiąść w tej wiosennej jadalni i delektować się chwilą, której szalejące za oknami płatki śniegu dodawały tylko smaku...

Wkrótce, gdy czasopisma z sesjami znajdą się w empikach i kioskach - dam znać.

A tymczasem jeszcze raz dziękuję utalentowanym właścicielkom domów, za otwarcie progów przed naszym aparatem!
Spokojnego weekendu dla wszystkich!
Alicja