piątek, 22 lutego 2013

Karen Kingston - my inspiration...

"Twój dom to magiczna skrzynka do spełniania życzeń"   
Karen Kingston

      Czym jest dla Was Wasz Dom? Tak w JEDNYM zdaniu? Ja nasz dom traktuję jak przyjaciela, bo wiem, że okazywaną mu czułość zawsze zwraca z nawiązką. A dobra energia, pozytywna atmosfera to magiczne "duchowe" medykamenty, których nie można przedawkować. Kiedy kilka lat temu czytałam pierwszy raz książki Karen Kingston poczułam, że Platon miał rację ze swoją anamnesis.  Czytałam, ale to o czym pisała Karen było od zawsze w mojej duszy, intuicjach, w moim sposobie patrzenia na świat, na dom. Mogłam więc uśmiechać się przewracając kolejne stronice i czuć się jakbym wróciła z podróży do domu, gdzie czeka szczegółowy przepis na upieczenie wyśnionego ciastka. Nie streszczę Wam Książek Karen i odpuszczam subiektywną recenzję - wszystko to znajdziecie w sieci. Tutaj jeno ot taka emocjonalna impresja.... Po prostu chcę się podzielić z Wami, tymi dla których dom - tak jak człowiek - ma nie tylko fizyczny, ale i duchowy wymiar, wiadomością, że TE książki istnieją.
    Książeczki łyka się w jedno popołudnie (nie róbcie tego wieczorem, bo zamiast przymknąć oczy, będziecie chciały wstać i działać!). Niestety dostępne są raczej w antykwariatach, trzeba poszukać, ale warto. Są to swoiste podręczniki feng shui - Karen specjalizuje się w energetycznym oczyszczaniu przestrzeni, rozprawia się z bałaganem energetycznym, który zostawiają w czterech ścianach myśli, emocje, życie.... Podpowiada jak możemy wnieść więcej "świętości" w nasze otoczenie, nasz dom, nasze dni  - bo przecież wszystko się ze sobą łączy. "Świętość" to dobre słowo jeśli traktujesz swój dom jak świątynię.
Jak to jest, że jedne domy chcielibyśmy odwiedzać często, bez przerwy, a w innych czujemy się nieswojo i jest w nich duszno nawet w zimowy dzień? Nasze odczucia są związane z energią, która wypełnia przestrzeń....
   Jako, że jestem typem "zbieracza-wiecznego poszukiwacza skarbów" i - co tu dużo mówić - lubię ładne przedmioty, dzięki książkom Karen mogłam tym swoim pasjom przyjrzeć się z boku, przyjrzeć krytycznie - z korzyścią dla naszego domu i siebie. Nie, nie uśpiłam w sobie instynktu łowcy pięknych detali, bo i do niczego takiego Karen nie namawia, ale jestem BARDZIEJ świadoma co będzie wspomagało harmonię w domu, a co niekoniecznie. I chcę o tym pamiętać zawsze..., także wtedy, gdy np. na targu staroci moje serce woła "wow"....
***
   To po refleksji nad słowami Karen, iż Balijczycy mają w domu jeden nóż, ale potrafią się nim posłużyć sprawnie nawet małe dzieci - doszło u nas do małej kuchennej rewolucji. Ktoś nam tu na Zachodzie wmówił, że potrzebujemy kolejnych - wielce wyspecjalizowanych:))-  noży do serów, ananasów, chleba, ze dwóch do warzyw: obieranie, krojenie, do filetowania ryb, etc. Aktualnie w użyciu mam trzy noże, ale myślę, że dwa też by wystarczyły. Mam też tylko jedną patelnię - choć jestem mamą gotującą regularnie obiady w tygodniu. Trochę pomógł przypadek, bo pewnie wahałabym się nad taką radykalnością, ale dwie poprzednie w jednym czasie" wyzionęły ducha". Kupiliśmy bezpieczne dla zdrowia i przyjemne w użyciu silarganowe cudo z Silitu i okazało się, że świetnie się obchodzimy bez kolejnego egzemplarza. I chyba o to chodzi: znaleźć te punkty w których można odpuścić - nie przestanę przynosić do domu porcelany, bo lubię pięknie odziany stół, a posiłek ma być też strawą dla oka, ale rezygnuję z tabunu noży i patelni, bo bez nich nie czuję się gorzej, a w kuchni nadal idzie mi świetnie. Każdy może znaleźć  swoje rewiry, w których dokona cięć z pożytkiem dla siebie i domu. Czasem będą to ubrania, czasem książki do których się nie wraca, etc...
***
Ech, nie poruszyłam tu wszystkiego co ciekawe w książkach Karen, ale powoli kończę posta. Więc dodam tylko, że warto przeczytać np. o geopatycznych i elektromagnetycznych źródłach stresu...
***
Dla tych, którzy chcieliby już choćby dwa słowa z książki przytaczam....Mogą być kategorie bałaganu???
Wg Karen to:
1) przedmioty nieużywane i nielubiane
2) przedmioty zaniedbane i nieuporządkowane
3) nadmiar rzeczy w zbyt małym pomieszczeniu 
4) wszystko co niedokończone
Co Wy na to?
***

***
I jeszcze powiem Wam, że wszystkie rady, które wypróbowałam okazały się skuteczne.
W zeszłym roku przeprowadziłam rytuał oczyszczania przestrzeni wg wskazówek Karen (ona zaś opracowała to na podstawie Feng Shui i praktyk z wyspy Bali) - było to wzruszające przeżycie a jego owoc był zadziwiający, ale to jest poza słowami... Dzwonek, który widzicie na zdjęciu, pochodzi z Bali, i jest moim największym skarbem - zawsze powtarzam, że gdyby wszystkie moje przedmioty miały pójść w świat (łącznie z porcelaną!:))) to właśnie ten dzwonek zachowam tylko. Ale bardziej szczegółowo o nim może innym razem... Zresztą o jego przeznaczeniu dowiecie się z książek o których dzisiaj.
***
"Rzeczy ukochane, używane i lubiane są otoczone mocną wibrującą radosna energią i pozwalają energii otoczenia przepływać przez siebie i wokół siebie. Jeśli masz jasny cel w życiu i otaczasz się rzeczami, które mają tę wspaniałą, swobodną energię, twoje życie będzie szczęśliwe, radosne, wolne. Z drgugiej strony, wszystko to co zaniedbane, zapomniane, niechciane, nielubiane i nieużywane spowalnia przepływ energii w pomieszczeniu i powoduje jej zastoje: czujesz wtedy, że twoje życie stanęło w miejscu. Ze wszystkim co posiadasz łączą cię cieniutkie pasma energii."(Karen Kingston)
***
Książki Karen Kingston :
*Feng Shui. Jak tworzyć przyjazną przestrzeń wokół nas (oryg.: Creating sacred space with Feng Shui)
*Feng Shui. Jak się pozbyć bałaganu ze swojego życia
(Clear your clutter with Feng Shui)
Blog:
http://www.spaceclearing.com/blog/
Ciepłe uściski, xoxo
zainspirowana Alicja

czwartek, 14 lutego 2013

My new reality....

'It does not matter how slowly you go
so long as you do not stop'
(Confucius)
 Ta myśl Konfucjusza to nie tylko perełka do nanizania na nić refleksji, nie jeno strawa dla ducha, ale całkiem dobrze przystająca uwaga do mojego aktualnego fizycznego uwikłania: ferie zimowe zwieńczyłam upadkiem na narciarskim stoku zamieniając kolano w grzechotkę... Jeszcze jestem przed ostateczną diagnozą - może być (nomen omen) krucho, ale wierzę, że będzie dobrze i nie ulegam czarnowidztwu, bo u mnie szklanka zawsze do połowy pełna  .... Nowa to sytuacja w naszym domu i jest w niej dużo piękna też: ciepło zdwojone i potrojona czułość D.-  a to superlek, megaremedium.... Jest też i dużo śmiechu - jak się domyślacie D. przejął 98% domowych działań ( za chwilę będzie wieszał pranie:))) - lubi pytać "jakie poniżające czynności ma dziś mam do wykonania?":)))
Choć nie mogę robić wielu rzeczy, mam więcej czasu na inne:))) "Gdy zamykają się jedne drzwi - otwierają się inne" -np.  zamiast fotografować, robię porządek w kajetach z przepisami kulinarnymi...etc.
Zaraz po "zdarzeniu" ułożyłam Listę: znalazło się tam m.in.:
* mogło się skończyć gorzej
* inni cierpią bardziej, poważniej

* jestem pod wspaniałą opieką D.
a także
* Maja będzie siedziała na przednim siedzeniu podczas powrotu z ferii - zawsze chciała
* mam kule w kolorze fuksji
* ile czasu na czytanie!
 A na zdjęciach - zamiast nogi w ortezie - obraz kwitnącej jabłoni, niedawnymi czasy wypatrzony. Piękny, wiekowy (ach te krakle!!!, zadrapania i drobne ubytki...mniam!), kolory moje ukochane - sprane turkusy i różowości... Zieleń ramy nie do końca mnie przekonała w pierwszym momencie, ale teraz myślę, że całość jest smakowita... (D. jako pierwszy wypatrzył, że pod zielenią rama ma kolor złoty - takie koło ratunkowe, z którego póki co nie będę korzystać). Jeszcze nie znalazłam dla Jabłoni miejsca idealnego, ale znajdę, lub znajdzie się samo...
xoxo,
Alicja

czwartek, 24 stycznia 2013

These make me smile... Always!

“What I like about photographs is that they capture a moment that’s gone forever, impossible to reproduce.”
(Karl Lagerfeld)
***
“Photo is confined to borders by all side, but memory zeal out to extend happiness even to the darkest corner of your life. a good snapshot bring out colour in your life.”
(Manish Kathuria)
 (Jakub)
(Maja)
Pośród przedmiotów, które wprawiają mnie w Dobry Nastrój, które lubię mieć w pobliżu - te dwie fotografie z wczesnego dzieciństwa moich Pociech wiodą prym i zawsze staram się je mieć blisko siebie. Rozstawiam je po domu, np. tam gdzie w danym momencie pracuję.... Sprawiają, że się uśmiecham, głośno śmieję i czuję przypływ Dobrej Energii. Jakoś tak naturalnie same się wybrały spośród setek innych zdjęć i ujęć jakiś czas temu. Rozbrajają mnie. Mają nawet swoje własne nazwy w naszym rodzinnym slangu domowym:))) Także teraz - pisząc te słowa i patrząc na nie - się śmieję:) 
Obfitego w spokój, radość i wypoczynek weekendu!!!!
Ściskam Was!
(Mama) Alicja

wtorek, 22 stycznia 2013

A riddle.. or two...

A thing of beauty is a joy forever;
its loveliness increases;
it will never pass into nothingness
(John Keats)
Mam dla Was dzisiaj zagadkę:) A nawet dwie:) Do wyboru:))
Czym jest "białe coś" na fotografii....? Kim jest pięknie odziana Lady?
To takie preludium do kilku przyszłych postów.... Miłej zabawy !!
Ściskam Was ciepło!
Alicja

piątek, 18 stycznia 2013

Bedside table treasures...

'Nigdy nie jest za późno, by nie robić nic.'
Konfucjusz
Za oknem wiatr delikatnie przegania płatki śniegu... Jest tak cicho i spokojnie i na taki pełny relaksu weekend mam wielką ochotę... Dzisiaj odwiedzimy Przyjaciół - będą dobre filmy i podobno zostaniemy porwani na wyśmienitą kolację.... Wow... A w sobotę i niedzielę po prostu będzie cieszyć się sobą, uśmiechem i śmiechem Majki, spokojem i ciepłem naszego domu.... Niczego więcej nie trzeba...
 "Zdjęciowo" dziś znów jestem w sypialni.... Jak wyglądają Wasze stoliki/szafki nocne? U mnie w tej roli po prostu mały taborecik:) Mobilny -gdy trzeba służy za siedzisko w innych pokojach...
 Nie ma nic piękniejszego, niż zasypiać i budzić się z ukochanymi osobami... To oczywiste.
Ale widok ulubionych drobiazgów wprawia mnie w pogodny poranny nastrój... Kwiaty, "pudełeczko" z Matką Boską, biżuteria, którą dostałam od D, pamiętnik... Wieczorem światełko tealightu...
Te "małe skarby" mają swoje głębsze znaczenie...
Dużo dobra i ciepła na weekend!
Ściskam Was! Dziękuję za Wasze wizyty!!
xoxo,
Alicja

piątek, 11 stycznia 2013

Relaxing dyeing...

'Zapachy, kolory i dźwięki
odpowiadają sobie nawzajem.'
Charles Baudelaire

Farbowanie w domowym zaciszu to dla mnie najczystszy relaks...  Mały dreszczyk emocji - bo mieszając barwy, eksperymentując - przewidzieć koloru do końca nie sposób.... No i radość, gdy kolorem "wyczarowuje się" nowe, miłe dla oka. Ostatnio "pod barwnik" poszło nieco serwetek i koronek... Stały się lawendowe, fiołkowe, liliowe, modre, przydarzył się też cyklamen... Kilka nowych kolorów a dziesiątki nowych możliwości romantycznego ubierania stołu....
Kwiaty, świece - wprawiają mnie zawsze w dobry nastrój....
***
 Nie dla mnie gotowe zestawy... Wolę spontaniczną, romantyczną zbieraninę szkieł i porcelany.... i serwet...
***
 ***
***
***
 ***
 ***
 ***
 U nas śnieżność za oknem - co zawsze dodatkowo dopinguje do dopieszczania domu. "Jak ty domowi tak on tobie"....
xoxo, Alicja

czwartek, 3 stycznia 2013

My bedroom....

"Dom to przyjaciel, którego stwarzasz...."

Nasza sypialnia... Lubię jej nieco dekadencki klimat... Romantyczny vintage glamour...
Pościel zasłana czy nie - powinna wygladać jednakowo smakowicie!!!  Uwielbiam łóżko 'ubrane na cebulkę', relaks w takich otuleniach gwarantowany:))
Pełni  szczęścia dopełniają stary kryształowy kinkiet i żyrandol ...

Kiedy zobaczyłam jakiś czas temu tę fioletową narzutę w Elle Decoration, zakochałam się w tym romantycznym 'cukiereczku' od pierwszego wejrzenia.... po jakimś czasie okazało się, że można ją kupić za pół ceny...

Ale żadna narzuta by wiele nie zadziałała, gdyby mój mąż nie zrobił tego pięknego łóżka kilka lat temu....
Uwielbiam je tak samo jak w dniu w którym powstało i pewnie zawsze mi się będzie podobać....
I choć sypialnia czeka jeszcze na dekoracyjne "kropki nad I"  - delektuję się póki co jej wersją "pure"...
Ściskam Was już-styczniowo,
Alicja

niedziela, 30 grudnia 2012

Gratitude journal....

Każdy dzień jest cudem,
niech twoje serce będzie kronikarzem,
który zapisze choć skrawki owych cudów
w twej pamięci.

(A.L.Aya)
Bardzo się ucieszyłam kiedy jakiś czas temu ten piękny pamiętnik vintage wpadł mi w ręcę.... Pozłacane brzegi, a w środku stylistyka, która już w czasach mojego dzieciństwa uchodziła za oldschoolową... 
Będę w nim prowadzić "Jednolinijkowy Pamiętnik Wdzięczności" - każdego dnia zapiszę kilka słów o tym co było dobre w danym dniu, dosłownie jedną linijkę, po roku i w kolejnych latach będę dopisywać pod owymi datami kolejne słowa....
Nigdy za wiele szczęśliwych wspomnień!

Życzę Wam, aby 2013 był pięknym, dobrym, szczodrym,
 kiedy trzeba pełnym spokoju 
a gdy należy pełnym pozytywnego szaleństwa!
Przesyłam Wam i Waszym Rodzinom dużo ciepłych pozdrowień!
Niech spełnią się Wasze marzenia!
xoxo, Alicja

piątek, 28 grudnia 2012

Silence & Gratitude...

"Peace on earth will come to stay,
when we live Christmas every day"
 

(Helen Rice)
Po ekscytacjach i emocjach przedświątecznych, po Pięknych Świętach czas zwolnił...

Jesteśmy całą Rodziną w domu i po prostu delektujemy się sobą i panującym wokół spokojem....

Wdzięczni za każdą chwilę....

....za ten Kawałek Naszego Nieba na Ziemi....

(Róże na stole i na ulubionym obrazie - prowadzą dialog, podkreślając wzajemnie swą urodę...)

Choć Pani Zima zabrała już swoje dekoracje: śnieg u nas odszedł wraz z Świętami..., dom jeszcze jakiś czas będzie gościł świąteczne symbole i ozdoby....

Pierwszy raz od wielu lat oprócz naturalnych gałęzi zaprosiliśmy także sztuczne (różowe:)) drzewko...

Mam nadzieję, że Wasze Święta były również pełne Miłości, Pokoju i Dobra, że były Czasem Szczególnym.
Pozdrawiam jeszcze grudniowo...
Alicja

piątek, 14 grudnia 2012

Happy weekend to you!!

Enjoy the little things
and the big things will take care themselves...
Po pracowitym tygodniu czas na spokojną błogość weekendu... :)))
Nie zapomnijcie o relaksie, o chwili dla siebie, bo przedświąteczny wir przygotowań niczym szalony odkurzacz lubi pochłaniać każdą minutę, ale kiedy ładować akumulatory???
Właśnie jutro, pojutrze:)))
Bardzo lubię to, że dni weekendowe różnią się u nas w domu od tych powszednich....

(stara metalowa tablica czeka na koniec remontu... ma już przydzielone, całkiem poczesne miejsce....)
Ściskam Was,
Alicja

czwartek, 13 grudnia 2012

Amour...

"To the world you are one person,
but to one person you are the world..."

Wiem, że Bóg stworzył wspomnienia, byśmy mogli się cieszyć różami w zimie, ale... wolę od przywołań pamięci prawdziwe kwiaty nawet w grudniu... Świetnie odczarowują, osładzają zimowy czas....(W tle - efekt kolejnych farbowań domowych, zadowalająco 'sprana' niebieskość - wynik eksperymentów z szafirowym barwnikiem.) Chciałabym jeszcze przed Świętami znaleźć czas na kolejne farbowania (to już uzależnienie??:)), ale czy się uda?

Jak się pewnie domyślacie część grudniowego czasu odmierzam retro charmami, przygotowując zamówienia zawsze myślę serdecznie o osobach, które chcą mieć tę moją twórczość w swoim domu i mam nadzieję, że ta fala sympatii, pozytywnej energii i dobrej intencji także staje się elementem zawieszek:) Dziękuję za Wasze zaufanie.
A na zdjęciach nie bez powodu pojawia się słowo "Amour"...
Bo Wydarzeniem ostatnich dni było obejrzenie filmu 'Miłość' Michaela Haneke.
Zawsze staramy się z D. wygospodarować czas tylko dla nas, poza domem (randki jak nic:))
Na ten film czekaliśmy cierpliwie/niecierpliwie od pierwszych wzmianek o jego realizacji. I pojechaliśmy w sobotę na seans do 'Muranowa'. Każdy film Haneke, który widziałam to był dla mnie ostry chwyt za gardło, za serce. I tak było tym razem.  Wracam do niego w myślach raz po raz. Pięknie go było obejrzeć trzymając (lub mocno ściskając) za rękę D. A pewne słowo na 'a' weszło do naszego sekretnego słownika i działa cuda nie tylko w chwilach nieporozumień...
Nie będę recenzentem filmu ani go Wam nie streszczę, bo to znajdziecie w sieci.
Po prostu idźcie, zobaczcie, nie przeoczcie 'Miłości", poczujcie ją w trzewiach.
Grudniowo pozdrawiam,
xoxo, Alicja

poniedziałek, 10 grudnia 2012

All we need is love:)

"Since love grows within you, so beauty grows.
For love is the beauty of the soul."

(Saint Augustine)
Lubię niespodzianki, lubię romantyczność, nuta szaleństwa też nie szkodzi...
Ale i tak udało się mojemu mężowi mnie zaskoczyć:)))) 
Nie żałował białej farby na sypialnianych ścianach:))))
Wchodzę wieczorem do pokoju a tu....
Pozdrawiam Was!
Wprawiona w dobry nastrój -
Alicja