sobota, 23 marca 2013

Sunny Saturday Morning!

"Art is everything that is pretty, that can be displayed and enjoyed and that stimulates emotions."
(R. Ashwell)
Sobotni poranek zalał nasz dom morzem słońca. Piękny wiosenny prezent od Pani Aury....Uwielbiam to połączenie ciszy i jasności. Dom wypełniony spokojem, radością, nieśpiesznością...
Maja pojechała na próby do Opery Narodowej, w przyszłym tygodniu znów wcieli się w Małą Turandot w przedstawieniu M.Trelińskiego. To już trzeci sezon. Uwielbia te występy, uwielbia atmosferę opery i ludzi, których tam spotyka... D. pochłonięty sportem, a ja.... czyszczę obraz, który trafił niedawno w moje ręce. I tyle radości mam z tej prostej, zwykłej czynności... Przygotowuję go do zamieszkania z nami. Kocham takie malunki z przeszłości - wyczarowane bardziej głębią serca niż geniuszem talentu... Ktoś na obrazie zatrzymał róże, ale widać o wiele więcej: jego miłość do tego co robił... A wszystkie ubytki, krakle i pęknięcia, które pędzlem lat domalował czas są swoistą historią drogi różyczek pod nasz dach. Są bezcenne. Jeszcze porcja kremowej farby na ramę... I voila...
Może pamiętacie obraz z posta: Spring Treasure Hunting  (TUTAJ)? Myślę, że oleje będą dobrze się czuć w swoim towarzystwie dzięki turkusowo - piaskowemu powinowactwu tła...:)
Kroję słońce, które zalało nasz dom jak tort i wysyłam każdej z Was po świetliście smacznym kawałeczku!!!!
xoxo, Alicja

piątek, 22 marca 2013

Royalty China - addition & inspiration...

"Porcelain is pretty magic. "
S.Schultz
Creme de la creme.... 1902 rok - zaślubiny  królowej Aleksandry z królem Edwardem...
Dwie moje największe słabości to tkaniny i porcelana. Lubię to wypatrywanie i wynajdywanie skarbów, które tworzą później klimat naszego domu lub stają się prezentami.... Dzisiaj tkaninom dam spokój i trochę poporcelanuję:)) Hmm, jakoś nie wyobrażam sobie siebie jako właścicielki kilkudziesięcio częściowego tzw. kompletu obiadowego. Zanudziłby mnie jego widok i tyle... A co z radością obcowania z takowym? Niemożliwa do wykrzesania! Wolę tworzyć własne kompozycje a jedyny 'sklepowy' komplet to 12 talerzy białej marii rosenthala ze złotą obwódką, który świetnie sprawuje się na co dzień oraz jako dopełnienie do porcelanowych naczyń z metryką vintage.
Zagadkowe "coś" z posta" Riddle or two" -  ulubiona solniczka....
Aby zastawowy miszmasz pozostawał szaleństwem pod kontrolą trzymam się swoich reguł, m.in. co do kolorów (biel, pozłocenia, nieco różu, turkusu, błękitu, lawendy), deseni (najchętniej widziane romantyczne róże:)) A do tego dołączam okazy "royalty china". Kilka z nich na dzisiejszych fotografiach... Pierwszym egzemplarzem był kubek, który pojawił się kiedyś w "herbacianym" poście. Delikatne portrety silhouette Diany i Karola, pastelowa kolorystyka, pozłota, ujmujący kształt.. no i ta lilijka - yummy! A potem zaczęły przypływać kolejne przedmioty; talerze, filiżanki, kubki, kielichy.... Bo nie sposób nie docenić ich pięknych kształtów, kolorów i stylistyki....
Kolejny megaskarb.
Pijąc herbatę można wykonać podróż do 1911 - wprost na ślub króla George'a z królową Mary...
Wśród nieco nowszych okazów także urocze zjawiska....
 I jeszcze dwie fotografie kubka z początku posta. Czegóż tu nie ma? Kwiaty, korony, flagi, zdobne napisy i ten królewski szyk... Więcej niż na niejednym obrazie... Piękny kształt i niczym kropka nad i nieco pozłoty...  Inspirujące, rozczulające, słodkie.... Słowem: ulubione...
 A to kubkowa gwiazdka: seniorka z1897 roku - honoruje sześćdziesiąt lat panowania królowej Victorii... Lew jak lew, ale ten jednorożec...I piękne kwiaty w środku... trzymając ją w dłoni czujesz opuszkami farbę ręcznie(!) popełnionego malunku....
 ***
Od tego kubka się zaczęło....
Queen E. w różu...
Wspomnienie smacznych pomidorów i talerzyka,
który powędrował do mojej Mamy,
bo też poczuła królewsko-porcelanowego bluesa:)) i cieszą ją takie upominki:)
Kubeczek: dobry na kwiaty w sypialni,
ołówki w pokoju Mai czy szczoteczki w łazience...
Dajcie znać co Wasze oczęta , dłonie i serca przygarniają w dom z radością. Jakie są Wasze porcelanowe ukochania?
Pachnącego wiosną weekendu!
xoxo,
Alicja

niedziela, 17 marca 2013

Thank You!!!!

"Zdrowie to stan umysłu."
Dziewczyny Kochane, z całego serca dziękuję Wam za Wasze ciepłe słowa i dobrą energię, którą ślecie w moim kierunku... Doświadczanie sympatii w komentarzach, mailach i niespodziankach, które przynosi listonosz z pewnością jest niezwykle owocnym elementem mojej rehabilitacji. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.... I ślę w Waszym kierunku równie wiele słońca!
****
Wspaniale było mi odkryć, że z ortezą czuję się równie szczęśliwa jak bez niej. Bo pogodę ducha i radość życia zawsze nosimy w sobie i tylko... pozwalamy, aby pewne myśli, nasze przywiązania i wizje na temat nas samych przesłaniały niczym listopadowe chmury czyste źródło pozytywnej energii, które w nas bije.... Czas od wypadku to dni w których mogłam wiele dowiedzieć się o sobie, spojrzeć z boku, z dystansem na swój świat. Zawsze staram się to robić, ale teraz zwyczajnie miałam więcej czasu na to:))) Przyjmuję z pokorą wszystko. Bo to przecież żaden koniec świata. Odliczam dni do porzucenia kul.. Jeszcze jakieś dwa tygodnie... Już wkrótce dowiem się także, czy potrzebuję operacji, w środę mam RM.
 Wprawiam się w dobre nastroje dzięki drobiazgom...:
Szukanie wiosennych  inspiracji w moich "pudłach ze skarbami"... Dekorowanie stołu, gotowanie dla familii... Patrzenie na ptaki za oknem....:) Czytanie, rozmawianie... Po prostu bycie. Tu i teraz.
***
Piękne kartki od pięknej dziewczyny. Pewnie już podziwialiście je na "HomeAbout". Sprawiłaś mi wielką radość! Cudna niespodzianka, smakowita osłoda ! Monia, dziękuję za uroczy prezent!!!!!
Za dwa tygodnie powiemy sobie z kulami "do widzenia" (wersja "operacja") lub " żegnajcie"...
 Popołudniowe foto specjalnie dla Anny Ś., bo mnie strofuje (przyjacielsko:))), że mało zdjęć na blogu... A może Ty po prostu próbujesz mnie rozruszać??
Dziewczyny, dobrego nowego tygodnia! Mam nadzieję, że to niedzielne słońce to zwiastun tego co przyniosą kolejne dni, za oknem i w duszy!
xoxo, Alicja

czwartek, 7 marca 2013

Bezpłatne warsztaty handmade dla Pań, któe leczą się onkologicznie. Proszę przekazujcie dalej!

Uwaga:
kolejne warsztaty są planowane za miesiąc. Piszcie na podanego maila w razie zainteresowania.

Ploteczkarnia.pl  wraz z Fundacją Rak’n’Roll serdecznie zaprasza na cykl warsztatów handmade (rękodzieła) dla Pań, które leczą się onkologicznie.
Pierwsze zajęcia z tego cyklu poświęcone będą tematyce zbliżających się Świąt Wielkanocnych.

Miejsce: Ploteczkarnia.pl ,
ul. Chmielna 26 lok. 65, Warszawa (samo centrum)
Termin: 15.03.2013r.
Godz. 11.00 (zajęcia potrwają ok. 2-2,5 h)
Zapisy: z uwagi na ograniczoną ilość miejsc zgłoszenia proszę kierować na mail:kamila@raknroll.pl

Uczestnictwo w zajęciach jest bezpłatne!
Szczegóły w linku.
http://www.ploteczkarnia.pl/index.php/component/content/article/94-strona-glowna/239-wiosenne-warsztaty-z-fundacja-rakn-roll.html

Pozdrawiam, Alicja

niedziela, 3 marca 2013

Days in bed....

Każda sytuacja jest sprzyjająca.
(przysłowie wschodnie)
 
 
 
Od czasu kontuzji mój świat skurczył się do naszego domu. Nie chodzę wiele, jedynie o kulach (prawą nogę pierwszy raz obciążyłam zaledwie kilka dni temu i to nieznacznie). Na rehabilitację i do lekarzy wozi mnie D., dzielnie nosząc na rękach lub plecach tam gdzie przeszkodą schody. Uciążliwe, ale romantyczne.... Nie skarżę się na rzeczywistość, obeszłam się bez "dlaczego ja?????" Mogę teraz sprawdzać codziennie duchowe umiejętności szlifowane w bardziej przyjaznych okolicznościach. Bo kiedy świeci słońce to łatwo być pogodnym, ale co innego stan ten utrzymywać, zawsze i pomimo. Wizja operacji nie dodaje energii, ale daję odsiecz minorowym tonom i szukam plusów... Dopóki sytuacja trwa na nich się koncentruję. Na przykład na tym strumieniu wolnego czasu spędzanym w łóżku:) Mogłam teraz powrócić do odkładanych pomysłów i projektów. Jeden, który leżał na sercu od dawna - już jest na ukończeniu!!!! Mega nudne ćwiczenia rehabilitacyjne powtarzane w nieskończoność to także duchowe wyzwanie, "pokonywanie siebie", bo to myśli stawiają więcej oporu niż ciało... Może w końcu polubię gimnastykę? Najpierw przekonam się, że "mogę" a następnie odkryję, że "mogę z radością"? Majka widząc moje zmagania doradza "mamo wyobraź sobie, że jesteś na plaży..."  Nie wyglądam na świat, ale na pozaglądanie w siebie sporo czasu. To dobre. Jest inaczej, ale na swój sposób dobrze - i to jest dla mnie odkrycie. D. objawia iście anielskie talenty. Co dzień rano, kiedy jeszcze z Mają śpimy wyciska dzban soku pomarańczowego (swoją szklankę dostaję do łózka:))) I mam obiecane, że tak już będzie zawsze!!!. Gdy trzeba świtem biegnie do piekarni. Szkolne śniadania Majki to crème de la crème tego co szkolne pojemniki na kanapki widziały.... Przygotowuje posiłki, robi zakupy, wiesza pranie, pilnuje, żebym nie przeciążała nogi, a kiedy trzeba było robił zastrzyki.... Dba też o mój dobry humor i rozrywkę, nadrabiamy wspólne zaległości filmowe, gra na pianie... Raj, choć na szczególnych warunkach........
 Kadry dziś "okołołóżkowe", bo najwięcej teraz leżenia...
Chciałabym bardzo-bardzo podziękować Halince za piękną białą poduszkę! Ależ Majka miała frajdę rozpakowując przesyłkę - a potem były okrzyki radości na dwa głosy!!!! Mam nadzieję, że przeczytasz te słowa.
W Warszawie od dwóch dni wiatr intensywny, czy przyniesie już Wiosnę? Ptaki na naszym balkonie twierdzą, że tak. Wierzę im.
Dobrego Nowego Tygodnia!
xoxo, Alicja