piątek, 17 maja 2013

Tulle & Co.

Imagination is the eye of the soul.
(Joseph Joubert )
 Lubię wynajdywać przedmiotom nowe funkcje i przeznaczenia. A romantyczne ubrania od zawsze traktowałam jako elementy dekoracji domu. Ich uroda nie zasługuje na ciemność kątów szaf! Wszystkie wewnętrzne drzwi mają u nas gwoździki lub haczyki, by móc w każdej chwili zawiesić nie tylko wianki czy szyldy, ale i np. eteryczne sukienki vintage.... Szczególne względy mają tiule, koronki, hafty, cekiny, falbany.... Wiadomo! Fajne w takich garderobianych dekoracjach jest i to, że można je szybko i łatwo zmieniać w zależności od nastrojów, tęsknoty za konkretną barwą czy porą roku....
A u Majki jej ulubione tutu wisi na....  karniszu potęgując delikatność sielskiego nastroju jakie przynoszą spokojne wiosenne poranki, gdy słoneczność wlewa się oknami....
Cudnego, pachnącego bzem weekendu!
xoxo, Alicja

sobota, 11 maja 2013

Lovely together....



It helps the healthiness both body and soul
to live among beautiful things.
(William Morris)
 Od zawsze intuicyjnie, instynktownie ustawiałam przedmioty w parach. Dwie figury Matki Boskiej na parapecie - strzegące naszego domu, patrzące czule na życie płynące w pokoju dziennym.... Stare słoje apteczne - w parze, szklane pojemniki w kuchni - dwa i świece często płoną parami. Nawet obrazy często w parzystej kompozycji...A potem pewnego dnia przeczytałam w podręczniku feng shui, iż to służy domowi, wzmacnia więzi... Kiedy więc zobaczyłam te dwa stare dzbanki wiedziałam, że to nie przypadek:) Najwyraźniej chcą dalej z przeszłości w przyszłość podróżować ramię w ramię (dzióbek w dzióbek? uszko w uszko?) i wiedzą, że ja im to zapewnię...
Moja Maja... Nie mogę w to uwierzyć, ale jest niższa ode mnie jedynie o centymetr!....  W tym roku kończy szkołę podstawową.....
Dzbanki, słoiki, wiaderka - wybieram je częściej dla kwiatów niż klasyczne wazony ze względu na sielskość, swojskość, nie zobowiazujący styl....
 ***
 Jak wiecie dla mnie kwintesencją kobiecego ducha w urządzaniu są kryształowe żyrandole... Uwielbiam sposób w jaki rozpraszają dzienne światło, uwielbiam klimat jaki tworzą wieczorem i nocą.... Ten, który ostatnio trafił w moje ręce jest wyjątkowo "kobiecy", romantyczny, uroczo delikatny. Zawsze marzyłam o takim z porcelanowymi kwiatami... Totalny vintage glamour....Będzie witał naszych gości w przedpokoju, rozświetlając im wejście...
Przepięknego weekendu! Dla wszystkich!!!
xoxo,
Alicja

piątek, 3 maja 2013

Gratitude...

"Home isn't a place, it's a feeling."
(Cecelia Ahern)
 
 Domowe pielesze. Kształty, zapachy, desenie, dźwięki, kolory, smaki, faktury z których utkany jest nasz dom... Celebrowanie każdej chwili z wdzięcznością za to co namacalne, widzialne ale zwłaszcza za to co wymyka się wysłowieniom a co jest esencją domu  - to mój sposób na okazywanie podziękowania Opatrzności... Uważność. By nie przemykać przez życie.... By Żyć. Teraz. Tutaj.
W ten długi weekend kroimy spokój naszego domu niczym tort i objadamy się nim....
Weekendujcie owocnie! Dobrych dni!
xoxo, Alicja

piątek, 26 kwietnia 2013

Tea with Marie Antoinette....

"Each cup of tea represents an imaginary voyage." 
Catherine Douzel
Mała herbaciana niespodzianka na miłe weekendu rozpoczęcie. Podarek od D.. Herbatka aromatyzowana płatkami róż oraz świeżymi jabłkami z Ogrodów Królewskich w Wersalu... I jak tu nie być w królewskim nastroju? Miły dla podniebienia różano-jabłkowy alians z pewnością będę odtwarzać komponując własne herbaciane mixy - z polskich swojskich kwiatów i owoców...
Sypiąc herbatę do kubka myślałam jak piękny byłby świat, gdyby wszystkie "twory" człowieka od domów po pudełka zapałek, były zaprojektowane z taką czułością i wyczuciem jak opakowanie The de Marie Antoinette....
Maria Antonina królową dzisiejszego posta, więc żegnam się z Wami małą historyczną dygresją: tak popularne, przypisywane jej słowa "Niech jedzą ciastka" (Let them eat cake/ Qu'ils mangent de la brioche) - nigdy z jej ust nie padły. Fraza ta pojawia się w Confessions Jeana-Jacquesa Rousseau napisanych w ... 1766! Maria Antonina była wtedy jedenastoletnią dziewczynką i dopiero za cztery lata miała poślubić Ludwika XVI....
Czy w ten weekend rzekłaby: 'Let them drink tea'?
Uśmiechniętego weekendu!
xoxo,
Alicja

sobota, 20 kwietnia 2013

Letter to Dear Mouse...

"I don't know what's in the box, but I love it. Unopened gifts contain hope."
(Jorad Kintz)
***
Kochana Myszko,
Dziękuję Ci za Twoją serdeczność i wspaniałe, niespodziewane porcelanowe podarki! Jeśli taka spontaniczność i życzliwość jest możliwa pomiędzy osobami, które nigdy się nie spotkały to co miałoby być niemożliwe?
Za każdym razem, kiedy będę używać do dekoracji naszego stołu skarbów, które przyfrunęły od Ciebie pomyślę ciepło o Tobie. Mam nadzieję, że będziesz to czuła! Buziaki! xoxo
*****

Kilka dni temu odebrałam paczkę pełną porcelanowych śliczności, które z czułością wyszukała Myszka z The House Mouse i wysłała w podróż przez pół Europy, której stacją końcową jest nasz stół. Bardzo wzruszona i wielce radosna wklejam poniżej kilka zdjęć, na których owe prezenty - już zadomowione, w
towarzystwie innych członków porcelanowej rodziny...
 Przygotowywanie scenerii dla spokojnego sobotniego rodzinnego śniadania.... I love it!
.
Miski, miseczki... Jakoś nigdy mi ich za wiele... A w przesyłce odkryłam kolejne okazy...
"Moje" kolory i motywy okraszone pozłotą.... Lucky me!!
 Nieotwarte prezenty zawierają nadzieję, rozpakowane zaś radość!
Słoneczności na niedzielę!
xoxo, Alicja

piątek, 12 kwietnia 2013

Forever passion... Retro charms...

"Adventure is not outside man, it is within."
{D.Grayson}
 Tworzenie charmów to zawsze dla mnie magiczny czas. To rytuał. To balsam.
Tak już chyba jest z pasją, ukochanym zajęciem, że nawet jeśli wymagające - na końcu bilans jest zawsze na plus: bateria duszy skrzy się od nowych pokładów dobrej energii, którą wlewał w ciebie każdy kolejnych ruch...
Nigdy nie tworzę w złym nastroju, bo wierzę (wiem!), że przedmioty nasiąkają subtelną energią i chcę, by charmy emanowały pozytywnymi emocjami, które wyzwala we mnie ich tworzenie... Mam nadzieję, że tak jest!!
 Cieszę się, że mam to swoje małe hobby....
I doceniam każdą chwilę tej radosnej pracy. Oraz dziękuję za życzliwość osób, które kibicują mojej pasji.
Postaram się wkrótce uzupełnić Retro Charm Garden o wszystkie nowe charmy, które powstawały w ostatnim czasie.... A był to czas owocny wielce:) Mam nadzieję, że będą radością dla oczu, słodyczą dla serc:)
Wiosennego, malowanego słońcem weekendu!
xoxo, Alicja

środa, 10 kwietnia 2013

środa, 3 kwietnia 2013

Spring inside....

“In the depth of winter, I finally learned that within me there lay an invincible summer.”
(Albert Camus)
 Mój mąż biegnąc w Święta po lesie napotkał na skrzyżowaniu dróg większego od siebie..... zająca.... Zając miał wielgaśne uszy i cały był ulepiony ze śniegu:) To się nazywa symbioza zimy z Wielkanocą zakropiona poczuciem humoru! Jak się domyślacie śniegowy (s)twór zaskoczył absurdem swego istnienia niczym najlepszy gag i rozbroił, rozbawił  D. od stóp do głów, na wskroś, wszerz i wzdłuż.... I to najlepszy sposób na zimę tej wiosny - brać to śmiechem!!!! Akceptacja tego czego nie możemy zmienić oszczędza naszą energię i więcej jej dla wartościowszych spraw.
A ja zapomniałam dzisiaj o zimie w towarzystwie smakowitych tkanin vintage.... Bo mam słabość do wszelkich "podblakłych wspaniałości"...
 A tu w jednym: przepiękne motywy kwiatowe i "powder blue" - mój ulubionych odcień niebieskości (niebiańskości!)...
Dwie podusie już są:)) Mój czytelnicy fotel ma się kwitnąco pomimo prószącego śniegu za oknem:)
Ściskam Was kwietniowo!
xoxo,  z wiosną w sercu - Alicja

sobota, 23 marca 2013

Sunny Saturday Morning!

"Art is everything that is pretty, that can be displayed and enjoyed and that stimulates emotions."
(R. Ashwell)
Sobotni poranek zalał nasz dom morzem słońca. Piękny wiosenny prezent od Pani Aury....Uwielbiam to połączenie ciszy i jasności. Dom wypełniony spokojem, radością, nieśpiesznością...
Maja pojechała na próby do Opery Narodowej, w przyszłym tygodniu znów wcieli się w Małą Turandot w przedstawieniu M.Trelińskiego. To już trzeci sezon. Uwielbia te występy, uwielbia atmosferę opery i ludzi, których tam spotyka... D. pochłonięty sportem, a ja.... czyszczę obraz, który trafił niedawno w moje ręce. I tyle radości mam z tej prostej, zwykłej czynności... Przygotowuję go do zamieszkania z nami. Kocham takie malunki z przeszłości - wyczarowane bardziej głębią serca niż geniuszem talentu... Ktoś na obrazie zatrzymał róże, ale widać o wiele więcej: jego miłość do tego co robił... A wszystkie ubytki, krakle i pęknięcia, które pędzlem lat domalował czas są swoistą historią drogi różyczek pod nasz dach. Są bezcenne. Jeszcze porcja kremowej farby na ramę... I voila...
Może pamiętacie obraz z posta: Spring Treasure Hunting  (TUTAJ)? Myślę, że oleje będą dobrze się czuć w swoim towarzystwie dzięki turkusowo - piaskowemu powinowactwu tła...:)
Kroję słońce, które zalało nasz dom jak tort i wysyłam każdej z Was po świetliście smacznym kawałeczku!!!!
xoxo, Alicja

piątek, 22 marca 2013

Royalty China - addition & inspiration...

"Porcelain is pretty magic. "
S.Schultz
Creme de la creme.... 1902 rok - zaślubiny  królowej Aleksandry z królem Edwardem...
Dwie moje największe słabości to tkaniny i porcelana. Lubię to wypatrywanie i wynajdywanie skarbów, które tworzą później klimat naszego domu lub stają się prezentami.... Dzisiaj tkaninom dam spokój i trochę poporcelanuję:)) Hmm, jakoś nie wyobrażam sobie siebie jako właścicielki kilkudziesięcio częściowego tzw. kompletu obiadowego. Zanudziłby mnie jego widok i tyle... A co z radością obcowania z takowym? Niemożliwa do wykrzesania! Wolę tworzyć własne kompozycje a jedyny 'sklepowy' komplet to 12 talerzy białej marii rosenthala ze złotą obwódką, który świetnie sprawuje się na co dzień oraz jako dopełnienie do porcelanowych naczyń z metryką vintage.
Zagadkowe "coś" z posta" Riddle or two" -  ulubiona solniczka....
Aby zastawowy miszmasz pozostawał szaleństwem pod kontrolą trzymam się swoich reguł, m.in. co do kolorów (biel, pozłocenia, nieco różu, turkusu, błękitu, lawendy), deseni (najchętniej widziane romantyczne róże:)) A do tego dołączam okazy "royalty china". Kilka z nich na dzisiejszych fotografiach... Pierwszym egzemplarzem był kubek, który pojawił się kiedyś w "herbacianym" poście. Delikatne portrety silhouette Diany i Karola, pastelowa kolorystyka, pozłota, ujmujący kształt.. no i ta lilijka - yummy! A potem zaczęły przypływać kolejne przedmioty; talerze, filiżanki, kubki, kielichy.... Bo nie sposób nie docenić ich pięknych kształtów, kolorów i stylistyki....
Kolejny megaskarb.
Pijąc herbatę można wykonać podróż do 1911 - wprost na ślub króla George'a z królową Mary...
Wśród nieco nowszych okazów także urocze zjawiska....
 I jeszcze dwie fotografie kubka z początku posta. Czegóż tu nie ma? Kwiaty, korony, flagi, zdobne napisy i ten królewski szyk... Więcej niż na niejednym obrazie... Piękny kształt i niczym kropka nad i nieco pozłoty...  Inspirujące, rozczulające, słodkie.... Słowem: ulubione...
 A to kubkowa gwiazdka: seniorka z1897 roku - honoruje sześćdziesiąt lat panowania królowej Victorii... Lew jak lew, ale ten jednorożec...I piękne kwiaty w środku... trzymając ją w dłoni czujesz opuszkami farbę ręcznie(!) popełnionego malunku....
 ***
Od tego kubka się zaczęło....
Queen E. w różu...
Wspomnienie smacznych pomidorów i talerzyka,
który powędrował do mojej Mamy,
bo też poczuła królewsko-porcelanowego bluesa:)) i cieszą ją takie upominki:)
Kubeczek: dobry na kwiaty w sypialni,
ołówki w pokoju Mai czy szczoteczki w łazience...
Dajcie znać co Wasze oczęta , dłonie i serca przygarniają w dom z radością. Jakie są Wasze porcelanowe ukochania?
Pachnącego wiosną weekendu!
xoxo,
Alicja

niedziela, 17 marca 2013

Thank You!!!!

"Zdrowie to stan umysłu."
Dziewczyny Kochane, z całego serca dziękuję Wam za Wasze ciepłe słowa i dobrą energię, którą ślecie w moim kierunku... Doświadczanie sympatii w komentarzach, mailach i niespodziankach, które przynosi listonosz z pewnością jest niezwykle owocnym elementem mojej rehabilitacji. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.... I ślę w Waszym kierunku równie wiele słońca!
****
Wspaniale było mi odkryć, że z ortezą czuję się równie szczęśliwa jak bez niej. Bo pogodę ducha i radość życia zawsze nosimy w sobie i tylko... pozwalamy, aby pewne myśli, nasze przywiązania i wizje na temat nas samych przesłaniały niczym listopadowe chmury czyste źródło pozytywnej energii, które w nas bije.... Czas od wypadku to dni w których mogłam wiele dowiedzieć się o sobie, spojrzeć z boku, z dystansem na swój świat. Zawsze staram się to robić, ale teraz zwyczajnie miałam więcej czasu na to:))) Przyjmuję z pokorą wszystko. Bo to przecież żaden koniec świata. Odliczam dni do porzucenia kul.. Jeszcze jakieś dwa tygodnie... Już wkrótce dowiem się także, czy potrzebuję operacji, w środę mam RM.
 Wprawiam się w dobre nastroje dzięki drobiazgom...:
Szukanie wiosennych  inspiracji w moich "pudłach ze skarbami"... Dekorowanie stołu, gotowanie dla familii... Patrzenie na ptaki za oknem....:) Czytanie, rozmawianie... Po prostu bycie. Tu i teraz.
***
Piękne kartki od pięknej dziewczyny. Pewnie już podziwialiście je na "HomeAbout". Sprawiłaś mi wielką radość! Cudna niespodzianka, smakowita osłoda ! Monia, dziękuję za uroczy prezent!!!!!
Za dwa tygodnie powiemy sobie z kulami "do widzenia" (wersja "operacja") lub " żegnajcie"...
 Popołudniowe foto specjalnie dla Anny Ś., bo mnie strofuje (przyjacielsko:))), że mało zdjęć na blogu... A może Ty po prostu próbujesz mnie rozruszać??
Dziewczyny, dobrego nowego tygodnia! Mam nadzieję, że to niedzielne słońce to zwiastun tego co przyniosą kolejne dni, za oknem i w duszy!
xoxo, Alicja