Pad Ka Prao. Nic tak dobrze nie teleportuje jak smak i aromat. U siebie w domu, a jakby znów w zaułkach Bangkoku... Taka podróż za dwa bakłażany i jeden uśmiech:)
Lubię, gdy w poniedziałek mamy w garnkach nieco niedzielnych dań, ale jak nie ma to cóż: pozostaje dopasować roślinne zapasy do przepisu i voila!
Moje niedawno przybyłe kuchenne suflerki rozpaliłyby wyobraźnię każdej kapłanki domowego ogniska:
Moje niedawno przybyłe kuchenne suflerki rozpaliłyby wyobraźnię każdej kapłanki domowego ogniska:
Gotowanie w ich towarzystwie to czysta przyjemność!
Pad Ka Prao zagości u nas jeszcze nie raz.
Pad Ka Prao zagości u nas jeszcze nie raz.
Słoneczne uściski,
Alicja
Witaj Alicjo,
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było i tyle pyszności mnie ominęło:(
Książki z pewnością świetne, już same okładki mocno zachęcające.
Życzę wielu udanych dań.
Pzdr., Dorota
Alicjo, wspaniały, ciepły, nowatorski, inspirujący, ciekawy blog. Piękna Twoja chatka, choć pokazujesz tylko fragmenty. Kocham niesztampowe miejsca, a Twój dom do nich należy. Tak trzymaj. A ja posiedzę,poczytam, bo wreszcie znalazłam coś naprawdę klimatycznego i wyjątkowego. I może też przejdę na wegeterianizm. Powoli, powoli do tego dojrzewam. Pozdrawiam bardzo ciepło. Ula
OdpowiedzUsuńPyszności :-)
OdpowiedzUsuń