piątek, 24 lutego 2012

The end of carnival.... at home, at studio...

Some people are always grumbling because roses have thorns,
I'm thankful that thorns have roses.
(A.Karr)
Majeczka zakończyła karnawał swoistym Pas de soubresaut - skok miał być na miarę nagrody w konkursie tanecznym, niestety pomocy musielismy szukać u chirurga... Ironią losu było to, że dla szkolnego baliku zrezygnowała z zajęć akrobatyki, gdzie wykonuje wiele naprawdę skomplikowanych skoków np. salta w tył... Jednak my z tych u których szklanka do połowy pełna, więc dziękujemy niebiosom , że złamanie bez przemieszczenia, że nie ma żadnych komplikacji, a dodatkowy wspólnie spędzany czas w domu traktujemy jak prezent...
Chciałbym Wam dzisiaj pokazać kilka 'kreacji', które nie są klasycznymi charmami... Sacred box - jak lubię nazywać to pudełeczko to coś w rodzaju retro charm 3D - ma głębokość 1 cm. Traktuję je jak amulet, sam jego widok poprawia mi nastrój, więc lubię mieć je zawsze przy sobie... Mam nadzieję, że czas pozwoli i będę mogła takie skrzyneczki mieć w ofercie dla zainteresowanych. Kolejne nowe realizacje to krucyfiksy... Czas w końcu pozwolił i z 'zapisków w zeszycie pomysłów' przeistoczyły się w realne przedmioty... Myślę, że to początek zupełnie nowej przygody... Póki co żegnam się z Wami kilkoma fotografiami z 'miejsca pracy' o którym nigdy nie myślę jak o miejscu pracy:)) Pastelowe, pudrowe barwy pachną mi wiosną, a ostatnia wizyta w operze, gdzie obejrzałyśmy z Mają balet "Bajadera" pełen niesamowitych 'hinduskich' tonacji barwnych tylko upewniła mnie, co do zmian kolorystycznych jakie planujemy w domu... Zaczęłam dziś smutnawo, więc przynajmniej skończę w zupełnie innym nastroju: jestem wieeeelce szczęśliwa: Kuba został jakiś czas temu stażystą - asystentem reżysera u mojego mistrza Wojtka Smarzowskiego na planie jego nowego filmu 7 dni. Wiem, że wiele się tam nauczy. "Wesele", "Dom zły" i "Róża" to dla mnie czołówka jeśli chodzi o rodzimą kinematografię.
Dobrego, słonecznego weekendu -
Alicja