piątek, 31 grudnia 2010

Thank You!

Yesterday is history.
Tomorrow is mystery.
Today is a gift, that's why they call it the present.
(Unknown)

Dzisiaj chciałabym przede wszystkim podziękować Wam za wspaniałe towarzystwo w blogowej podróży. Za Waszą pamięć, za czas, za życzliwość, za to, że jesteście i chcecie się dzielić ze mną swoimi myślami...
Życzę Wam z całego serca ( i sobie), aby każdy dzień Nowego Roku był pięknym prezentem. I tak na pewno będzie!
BONNE ANNÉE! HAPPY NEW YEAR!
Do następnego razu! xoxoxoxo

Alicja

wtorek, 21 grudnia 2010

Traditional....

Przechadzając się naszą Globalną Wioską (do czego używa się opuszków palców i klawiatury, nie zakładając butów, nie wyściubiając nosa poza drzwi) nie sposób nie otwierać się na novum. Szczególnie jeśli się jest takim jak ja niezmiennie zaciekawionym osobnikiem... Nowość jest dla mnie rodzajem paliwa. Jednak w grudniowy czas odkrywam jak bardzo jestem tradycyjna, po prostu zanurzona po uszy i przywiązana na amen do swoich (przedtem należących do moich rodziców, dziadków...) zwyczajów... O czym dokładnie piszę? O świątecznym strojeniu domu. W wielu zakątkach świata ma to miejsce już na początku grudnia i kiedy widzę to morze świątecznych inspiracji, kusi mnie niezmiernie, aby ziluminować co się da, ozłocić, upięknić, "ochristmasować"... A potem... a potem jednak się wstrzymuję i chcę czekać cierpliwie do Wigilii.... do tej Szczególnej Chwili... Niechaj wszystkie zmysły razem świętują: dźwięki kolęd, zapach i smak potraw oraz wizualna oprawa..... niech się splotą w świąteczne jedno. Jest sens w tej harmonii. Niechaj wszystko będzie świeże, i niech nic nie zdąży się opatrzyć przed pierwszą gwiazdką. Oczywiście cały grudzień to droga do Bożego Narodzenia. Zamiast zegara czas odmierza kalendarz adwentowy. Przygotowujemy z Majką ozdoby i opowiadam jej jak to było za moich czasów. Niektóre historie muszę przytaczać raz za razem, bo tak je lubi, tak ją bawią lub wzruszają...
A przygotowanie dekoracji - to wspaniały moment na pobudzenie fantazji....
Wyczarować coś z niczego.... W tym roku jak widzicie przydały się już nawet.... niemowlęce balerinki Majki, i bardziej oczywiste: stary śpiewnik, metry koronek, powielona papierowa postać pięknej wiktoriańskiej damy....
W wielu zakątkach świata..... choinkę wyrzuca się zaraz po Świętach.... U nas ustroimy ją dopiero w Wigilię, i będzie stała, dekorowała, pachniała dłużej - tak jak to było zawsze....
Przedświąteczne, jeszcze adwentowe uściski!
Alicja

czwartek, 2 grudnia 2010

Winter silence...

Listopad już tradycyjnie okazał się miesiącem, w którym przydałoby się mieć cztery ręce i patent na naciąganie dni jak sprężyn -ot żeby miały po te 36 godzin... Kiedy dzieje się zbyt wiele - wszystkie nowe pomysły muszą czekać, hierarchia jest sztywna - wpierw zobowiązania. A nic mnie tak nie uwiera jak niemożność spontanicznej realizacji.... Ale już jest grudzień i mam nadzieję, że teraz wszystko będzie płynęło spokojnie jak kolęda... Zwłaszcza, że odpowiednia scenografia już jest - Warszawę pokryła megakołderka śniegowa.... Spoglądam przez okno na balkon i zastanawiam się z której bajki ten kadr....
Podziwiam te biele z bezpiecznej, bo ciepłej, domowej przestrzeni mojego świata. I tylko spokój jest po tej stronie szyby taki sam jak tam.... Niezmącona przedpołudniowa cisza... - przywilej pracy we własnych czterech kątach.... Takie szczęście...
Mróz czy nie mróz - ciepło Was pozdrawiam,
Alicja
P.S. Odwiedźcie Retro Charm Garden, aby zobaczyć co zrobiłyśmy wspólnie z wspaniałą Li. Zapraszam:)

poniedziałek, 25 października 2010

Life is good! (Good mantra, isn't it?:)

Kilka zdarzeń z ostatnich tygodni nie należało do "łaskawych muśnięć dobrej fortuny" - inauguracją (rzekomej) czarnej serii był wypadek mojego męża, którego potrącił samochód, gdy wracał na rowerze z pracy, a potem zdarzały się kolejne "atrakcje" - z których najbardziej kuriozalną, tragikomiczną była sytuacja kiedy spadł mi na czoło metalowy ścienny świecznik -leżałam sobie w łóżku, w pewnym momencie chciałam odgonić ćmę i ....paaaac! Jeśli ludzie dzielą się na tych, którzy widzą szklankę do połowy pełną lub od połowy pustą - ja jestem ultraoptymistką i widzę pełną szklankę:)) Jestem przekonana, że dobre myślenie wpływa na dobre "dzianie się" i vice versa... a jednak - nie wiem może przez zmęczenie jesienne? byłam przez moment bliska uczepienia się kategorii fatum. A najlepszym antidotum na taki zabobon jest... rozsądek, rzeczowe spojrzenie na całokształ i pokora, bo przecież - wypadek męża mógł się zakończyć o wiele tragiczniej, a w prawdziwie nieszczęśliwym położeniu są miliony ludzi dla których codzienność to mozolna walka o przetrwanie. Nie pozostaje mi nic innego jak - w ramach dobrego myślenia i doceniania zalet własnej egzystencji - dopełnić tego posta subiektywną minilistą kilku atrakcji i małych radości, które składają się na moje dni: Jedną z wielu zalet miejsca w którym mieszkam jest to, iż w ramach spaceru przez las mogę dojść do.... ogrodu botanicznego! Jest to miejsce dla mnie szczególne, działa jak magiczny okład na duszę i zmysły. Tutaj zawsze, zawsze, zawsze się relaksuję, wyciszam... Wracam do tego miejsca także po inspiracje...
Kiedy zamknie się oczy... zapachy i dźwięki piszą własną opowieść w wyobraźni...
Majka także uwielbia to 'botaniczne naokoło świata w pigułce' i powraca tu zawsze ze mną...
Zupełnie przypadkiem znalazłam się ostatnio na targu staroci, by ....odkryć iż czekają tam na mnie piękne (kocham prostotę) wiekowe łyżki. Skąd wiem, że na mnie? Miały moje inicjały!! 'AR'! Szansa na takie ustawienie liter to mniej niż 1do700:))
Po raz pierwszy udało mi się wygrać candy!! Szczęście dopisało mi u Peninii. I były to prawdziwe cukiereczki: piękne podstawki - idealnie skomponowały się z tacami z mojej małej kolekcji, które mam od dawna i które niezmiennie są moimi ulubienicami... W paczce znalazłam dodatkowe niespodzianki: piękne dwie prace wykonane przez Peninię! Dziękuję Ci raz jeszcze!!
Także w moim mikroświecie charmów nie obyło się bez megatąpnięć: zagubiono moje archiwum - dokumentację kilku lat pracy (kawał mojego życia!) i sporo materiałów... Prawdopodobnie wszystko do mnie wróci już wkrótce. A w międzyczasie... zostałam obdarowana - zupełnie bezinteresownie - pięknymi materiałami vintage przez Stephanie. Zobaczyła moje zawieszki i po prostu... Poznałam ją i jej niesamowitą twórczość - pracowała m.in dla Karla Lagerfelda i Kenzo a także stworzyła własną markę. Jestem zakochana w jej torebkach! Stephanie, jeśli to czytasz - przesyłam uściski!!Niepomna kłopotów i kłopocideł robię swoje: tematycznie jestem już - co zdradza Mikołaj powyżej:) - przy Świętach Bożego Narodzenia... A po drodze dorzuciłam własne trzy grosze (czyt.: dwa charmy) do tematu Helloween. Kultywując tradycję pozostanę przy polskich świętach. Nie tylko dlatego, iż sztandarowe połączenie czerni i oranżu jest kompletnie poza moimi estetycznymi wyborami... Mogę jedynie wyznać - połowicznie w temacie:))) - iż piekę dynię na ostro niczym rasowa wiedźma. Mniam.
Moja kochana przyjaciółka Deborah obdarowała mnie jakiś czas temu piękną wyszywaną francuską zawieszką. Okazało się to niezwykłą inspiracją do "zabawy w haftowane". Uwielbiam napisy, słowa, litery jako elementy dekoracyjne... A Wy?
Może być romantycznie.... Stylowo lub zabawnie....
Co komu w duszy gra...
(foto: www.arteego.pl)
Uściski i słoneczne jesienne pozdrowienia dla wszystkich!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione tutaj słowa....
Alicja

wtorek, 28 września 2010

Maja in Cinnamonland...

Czy jest ktoś kto nie lubi cynamonu???
Ja jestem uzależniona od tego aromatu i smaku. Na radość, na smutek, na zmęczenie, na jesień chłodem podszytą i bez powodu - wieczorna filiżanka gorącej herbaty z cynamonem...
Cynamon kocha także Majka. Kiedy odkryła cynamonowe serca w pobliskim sklepiku... wpisała go jako żelazny punkt w marszrucie z zajęć pozalekcyjnych do domu... A że zajęcie ma niejedno - akrobatyka, teatr, śpiew, pływanie, flet - nic dziwnego, że w sklepie była niemal codziennie... A to akurat nie bardzo mi się podobało.... bo przecież są ciekawsze zajęcia dla małoletnich np. zrobienie samemu cynamonowych smakołyków!
Radość eksperymentowania....
Garść nowych wiadomości i umiejętności....
Szczypta ekscytacji, gdy obrabianą materią był np. nieposłuszny miód czy nieobliczalne w swej surowości jajka...
Śmiechu na kopy....
Słodycz pokonywania drobnych trudności....
Smak satysfakji...
A wszystko ukoronowane furą ciasteczek w których szybkim zniknięciu wszyscy dzielnie wsparliśmy Majkę. To co widać poniżej to wszystko co pozostało na drugi dzień z trzech blach... Choć zdania co do walorów własnych wypieków nad sklepowymi rozłożyły się 3:1 popołudnie za udane uznaliśmy jednogłośnie. Wkrótce wypróbowane zostaną kolejne cynamonowe przepisy...
Pozdrowienia przesiąknięte wonią cynamonu i jesiennym słońcem dla Was wszystkich!
Dziękuję za Wasze wizyty i komentarze.
Alicja

czwartek, 9 września 2010

Between Summer and Autumn...

Minuta zgody na wszystko jest lepsza niż tysiąc lat pobożności.
(A.deMello)
Lubię wieczory przesiąknięte wanilią i delikatnym światłem lamp... kiedy w domu pachnie ciszą... nikt się nigdzie nie spieszy.... a wręcz przeciwnie: każdy wydaje się mieć coś z zaspanego kota - stąpając po tej naszej małej wyspie w rytm owego sztilu... Carpe diem... Przełom letnio-jesienny przywitał mnie solidnym przeziębieniem.... Ale nie zamierzam ulec miałkiej pokusie analizy wyższości jednej pory roku nad drugą! Po cóż obruszać się na to co niezmienne i nieuniknione? Po cóż złościć na Naturę? Hektolitrami tęsknoty podlewać coś co musi obumrzeć? Ziemia zawsze będzie wokół Słońca wędrować. Zamiast tracić energię na przywieranie do swoich upodobań, "woleń" i sentymentów lepiej odszukać radość z płynięcia wraz z nurtem Przyrody... prosto w objęcia Harmonii... Carpe diem.
Ostatnio 'złapałam' motyla:)) Pseudoantyczny, flomaktowy eksponat - okazały szklany przycisk do papieru...
Swoista inkluzja czyż nie:))?
A w skrzynce na listy znalazłam taki skarb:
It's a good life just because. Tak, tak, tak. Carpe diem.
Nigdy nie próbowałam scrapbookingu.... Moja Laurence jest wyjątkową czarodziejką w Królestwie Papieru... I chyba potrafi też czytać w moich myślach:) - bo niby skąd moje ukochane barwy, ulubione motywy i desenie w tym albumie?? Wielkie dzięki Laurence:)
Muszę też donieść o innego rodzaju magii - marny marniuchny ze mnie ogrodnik - a jednak.... doczekałam się ponownego zakwitnięcia storczyka!
I jeszcze deser: impresja z wędrówki popołudniowego słońca po urokliwej oranżerii mojej Przyjaciółki... Deborah, pięknie u Ciebie!... I czyż światło to nie wspaniały czarodziej?.....
Pięknej pogody za oknem i w sercu!
Alicja

czwartek, 19 sierpnia 2010

Beautiful pillows... also for sale...

Beauty of style (...) depend on simplicity.
(Plato)
Dzisiaj - wreszcie! -zapowiadane już jakiś czas temu poduszki...

Nie będę pisać zbyt wiele, bo zdjęcia więcej powiedzą...

Kiedy mowa o platońskiej prostocie, jednym ze skojarzeń jest naturalność...
Poduszki uszyte są z naturalnych tkanich - juty oraz lnów...

Peace Prayer -mądrych słów nigdy dosyć....:

Francuski klimat.... - jedna z moich ulubionych dekoratorkich przypraw...

Smakołyk dla dużych i małych dzieci...:

Juta... surowe piękno...

Naturalny len, białe desenie.... - tak lekko, romantycznie, sielsko....

I nowa metka... Jeden z egzemplarzy został..... moją zakładką do książek...

Kto ma ochotę zobaczyć więcej, niechaj odwiedzi nowego bloga:

Tam można obejrzeć całą kolekcję i zamówić poduszki.
Jeśli macie pytania w sprawie zakupu poduszek, piszcie: info@arteego.pl
******
Jakiś czas temu zostałam zaproszona przez Redaktor Naczelną miesięcznika Dobrze Mieszkaj, by na łamach czasopisma opowiedzieć o swoich pracach, o Retro Charms... Artykuł właśnie się ukazał się... Jak miłooooo:))


A nowe prace - tradycyjnie - znajdziecie w RETRO CHARM GARDEN:

Sierpniowe pozdrowienia!
Alicja
P.S. I want to thank all my blog friends & dear followers of this blog for your visits, comments. You make my days special.
P.S.2. All persons who sends questions about ordering - I will contact soon.