środa, 31 grudnia 2008

Te drobne rzeczy...

Świąteczne obrusy włożyłam wczoraj do pralki... Lada chwila wyschną... Złożyłam blat stołu... Słodkie zapasy ciasteczek stopniały... I choć ostatnia z kolędników - choinka - będzie swoim światłem jeszcze jakiś czas przedłużać celebrację świąt jest to już tylko piękne echo... Lecz czy blask sacrum nie jawi nam się jaśniej, dzięki temu, iż niczym gwiazda betlejemska za swoje tło ma niekończący się nieboskłon profanum? Więc jak tu nie lubić tych zwyczajnych dni? Nie cieszyć się prostymi czynnościami z których są utkane? Nie delektować się tymi niepozornymi drobiazgami, które okazują się solą naszych godzin, dni, tygodni...? Dotyk dziecięcej dłoni, zapach nowej książki, parzenie herbaty dla przyjaciół... Kiedy skończę pisać tego posta pokroję warzywa do sałatki, doprawię barszcz, później poskładam pachnące, wyprane obrusy i resztę koronkowo-lnianego towarzystwa... Będziemy czekać wraz z dziećmi na nadejście kolejnego roku, ale najważniejsza w tym nie będzie przemiana liczby 2008 w 2009, która jest jedynie konwencjonalną okolicznością, lecz to, że jest to chwila w której jesteśmy zanurzeni razem...
To raczej ostatni post w tym roku... Dziękuję Wam za wszystkie odwiedziny i za życzenia, które od Was otrzymałam. Życzę Wam wielu inspiracji i spełnienia.
Niech Wasze życie będzie domem z oknami wychodzącymi tylko na pogodne dni!
Alicja

piątek, 26 grudnia 2008

Boże Narodzenie....

Kiedy uczniowie przyszli do swojego Mistrza, by złożyć mu życzenia wspaniałych Świąt, on odpowiedział: 'Wolałbym, abyście życzyli mi wspaniałego czwartku i piątku'. Kiedy zaskoczeni i nieco zgorszeni uczniowie otwarli szeroko oczy Mistrz dokończył: 'Jeśli nauczycie się dostrzegać piękno w tym co powszednie każdy dzień i każda chwila będzie dla was świętem'.
Przytaczam za moim ulubionym de Mello tę opowiastkę i życzę, aby każda z chwil w Waszym życiu była szczególna. Wiem, że już taka jest a wszystko jest kwestią odpowiedniej perspektywy, właściwego spojrzenia...
W tym roku Boże Narodzenie rozpoczęło się bardzo szczególnie w mojej rodzinie: 21 grudnia Maja wystąpiła w pierwszym w swoim życiu koncercie. Dziecięcy Chór Lira do którego należy śpiewał kolędy. Półtora roku czekaliśmy na tę pełną wzruszenia chwilę. Poprzedziło ją sporo pracy (próby - na które zawsze ktoś z nas dorosłych z nią jedzie - odbywają się dwa razy w tygodniu), wyjazd na obóz śpiewaczy... Ale kiedy dziecięce (a raczej anielskie) głosy rozbrzmiały w kościele - uczucie wzruszenia, nieopisywalnego duchowego poruszenia, które na mnie spłynęło, by zabrać mnie na swoich skrzydłach nieco bliżej Nieba - nie tylko otwarło mnie na święty czas Bożego Narodzenia, lecz także pozwoliło mi przypomnieć sobie starą biblijną prawdę, że dobre drzewo wydaje dobre owoce. Cieszę się, że Maja ma swoje miejsce, gdzie może nie tylko rozwijać swój talent, ale także utwierdzać się w przekonaniu o znaczeniu wartości o których dzisiejszy świat lubi zapominać, a bez których człowiek nie może czuć się spełniony.
Życzę Wam ciepła i miłości,
Alicja

piątek, 19 grudnia 2008

Zima??

czarnoskrzydłe nuty
skulone na pięcio-
liniach wysokiego napięcia

"witaj zimo"
pianissmimo

Nadwarszawskie niebo od wielu dni białe... niestety nie jest to barwa zaczerpnięta z rąbka sukni królowej śniegu... Biel to ze szczyptą smutku, szarości, nijakości, nicości... Jakby świat zawisnął pomiędzy jesienią i zimą, pomiędzy kolorami, pomiędzy nocą a dniem i nie zamierzał zrobić kolejnego kroku...
Post ten dowodem, iż z powrotem złowiła mnie wirtualna sieć. Mam wrażenie, że zamiast krwi w moich żyłach krąży zmęczenie: koniec roku to u mnie wbrew chłodnym wskazaniom termometrów najgorętszy czas. Dziś chciałam Wam pokazać jedną z najnowszych retro charm. Będzie więcej w sentymentalno-kwiatowej wersji...
11 grudnia miałam wielkie szczęście uczestniczyć z całą rodziną w spotkaniu z Dalajlamą. Na pytanie " Co mam robić by być dobrym mężem i ojcem?" odpowiedział "Uczyć się od żony". Mam nadzieję, że uśmiechnęłyście się czytając te słowa - i niechaj ten uśmiech towarzyszy Wam przez nadchodzący weekend!
Pozdrawiam Was,
Alicja

środa, 17 grudnia 2008

Świąteczne odliczanie...

Witajcie,
Dzisiaj wpadam na krótko - z moim adwentowym kalendarzem - zanim cały słodko rozpłynie się w ustach młodszych i ...starszych domowników... Póki jescze adwentowy czas... Zaletą tego 'czekolendarium' jest to, iz oprócz słodkości można w środku umieścić karteczki:"przyklej na ladówce tytuł książki, którą jutro lub pojutrze chciałbyś znaleźć na swojej półce", "w sobotę idziemy do kina...." etc. Przez coś co w nazbyt górnolotny sposób firma odpowiedzialna za mój internet zwie 'przekonfigurowywaniem' mam ostatnio ograniczony dostęp w wirtualne progi. Mam nadzieję, że zmieni się to lada chwila. Póki co dziekuję za wszystkie ciepłe, miłe słowa [czasem zabarwione troską:) - Hej Kama!!:)))] za zaproszenia i wyróżnienia. O niczym nie zapominam i jak tylko tutaj wrócę... A poniżej jeszcze kilka zielono-czerwono-świątecznych impresji. W jakich barwach będą Wasze święta tego roku?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Alicja

wtorek, 2 grudnia 2008

Poduszka z twoim imieniem...

Pierwsza niedziela adwentu za nami... Ani się obejrzymy a będzie pachnieć choinką i piernikami a w dłoniach zaszeleści nam papier w który Aniołek zapakował dla nas prezenty... Póki co niewiele mam czasu myśleć o tym jak będą wyglądały święta u mnie w tym roku. Ale codziennie jestem świadkiem drobnych zdarzeń, które będą elementem świąt w domach innych ludzi: w Arte Ego pojawiło się mnóstwo nowych pięknych dekoracji i rozsyłam je do ich nowych domów. Dzisiaj chcę Wam pokazać poduszki, całość kolekcji znajdziecie tutaj.
Urzekły mnie one od pierwszego wejrzenia. Poduszka z wyhaftowanym imieniem osoby dla której jest przeznaczona. Obdarowany nie będzie miał wątpliwości, że prezent wybraliśmy kierując się sercem i fantazją. A o to chodzi. Podoba mi się w nich to, że tworzą kolekcję - można udekorować kanapę tak, że każdy będzie miał własną powłoczkę a całość stworzy spójną kompozycję. Do wyboru są wersje: o barwie naturalnego lnu oraz ecru.
A teraz chcę serdecznie podziękować Peggy z bloga La Malle o Bidulles za wyróżnienie:

Czy to nie wspaniałe, że blogowa społeczność może się wzajemnie inspirować, odkrywać nowe światy a często nawet sobie pomagać? Jasne, że wspaniałe!
Zasady obdarowywania się wyróżnieniem I love your blog są następujące:
1. Należy na swoim blogu umieścić logo oraz link do bloga osoby, która nas nominuje.
2. Wybrać siedem własnych ulubionych blogów i zamieścić ich linki z uzasadnieniem.
Wywiązuję się zatem także z punktu drugiego i mówię I love your blog następującym osobom:
1. Lynn - Sea Angels - za światło, które bije z każdego posta.
2. Kama - ZaKamarek - za ciepło, mądrość, rzetelność oraz dodatkowo za zaganianie mnie do pracy, którą bez Twojej zachęty pewnie bym odkładała.
3. Ita - Jagodowy Zagajnik -za rzekę pomysłów i to coś co pozwala Ci dojrzeć w zwykłych rzeczach zaczyn na piękne dekoracje.
4. Festoon - In my secret life - za piękne opowiadanie o drobnostkach z jakich zbudowane są nasze dni. I w ogóle za Język (może założymy jakieś Bractwo Cummingsa?:)))
5. Fairmaiden - Sea Cottage - za inspirowanie do refleksji.
6. Madzia - Rustical Home - za dekoratorską megaaktywność.
7. Li - B&W - za piękne pomysły i zmysł dekoratorski.
Jeśli nie ma Waszego bloga na mojej liście - to tylko dlatego, że mogłam wybrać tylko siedem.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę spokojnego tygodnia.

wtorek, 25 listopada 2008

Przygotowując się na Adwent...

Adwentowe odliczanie coraz bliżej... Czas oczekiwania, czas przygotowań... Dwadzieścia cztery dni. I dużo. I mało. Zmieścić się w nich muszą - oprócz tego co zazwyczaj upychamy w dniach - sprawy wagi szczególnej....
Niedzielne popołudnie upłynęło mi na tworzeniu adwentowych ozdób. Póki co - jeszcze śpi spokojnie w krainie konceptów adwentowy kalendarz... Mam nadzieję, że zdążę...
I jeszcze zdjęcie Mai, które oddaje klimat minionej niedzieli... Cichej, domowej, nieśpiesznej, pełnej klimatycznego światła odmieniającego dom, lekko rozkołysanej, jakby nuciła nam ( adagio, niemal cały czas legato) piosenkę o tym, iż najbardziej magiczną rzeczą w życiu jest rzecz podstawowa: pełen ciepła i spokoju dom. To nasza ulubiona melodia.

wtorek, 18 listopada 2008

Ostatnie jesienne akordy ....


Jesień najwyraźniej wyemigrowała... No cóż, nie ona pierwsza... Dopołudnie oszczędnie wydziela pojedyncze promienie słońca... Czy tak już zostanie? Jeszcze 'chwilę' temu uwieczniałam Maję w lesie. Liście były już wprawdzie 'chrupkie', 'czerstwe' i złowieszczo jednobarwne... ale wystarczały trampki i sweter, by biec ku przygodzie i przyrodzie... Teraz nawet dnia nie wystarcza... Ciemno, buro. Szalikowo i czapkowo. Krok stawiany w zimowym bucie już jakiś nie lekki, nie subtelny.... A na leśnej ścieżce zdrowia psuje radość z harcowania (bardziej od grawitacji!) .... kurtka. I ten chłód uciążliwy sączący się, sączący zewsząd...
Lecz nie pomylcie powyższych słów z wpisem do pogodowej księgi zażaleń - tak naprawdę to oda do słońca... :)
Skoro jesień i Maja stały się tematem posta nie mogę nie pokazać Wam pracy, którą moja 8 letnia córeczka przygotowała na szkolny konkurs 'Las jesienny'. Postanowiła - by było bardziej 'osobiście' przedstawić rzecz z perspektywy kuchnnego okna, zdecydowała się na 'przestrzenność', (ach te wieczka pudełek po obuwiu! po cóż marnować takie skarby!), wybrała collage, bo wiedziała, że wszystkie dzieci będą rysować lub wycinać z bibuły, zachęciłam ją do wyszukania kilku 'symboli' lasu - i tak w pracy zamiast rzędu drzew znalazł się jeleń, szyszki... Cieszyło mnie, że pracując sięga do własnej wyobraźni nie ograniczając się do mimetycznych rozwiązań. I serce mi rosło, kiedy widziałam jak wkłada całą siebie w to co robi, radując się procesem tworzenia.



Praca została odrzucona już na poziomie klasy: ' za mało lasu w lesie' czyli nie na temat.
Pozdrawiam Was ciepło!

czwartek, 13 listopada 2008

Moje książki...

Dziękuję Icie oraz Pasjonatce za zaproszenie mnie do zabawy /ankiety czytelniczej. Ogarnia mnie szczera radość, gdy odwiedzam blogi osób, które już odpowiadały i widzę, że dramatyczne statystyki dotyczące współczesnego czytelnictwa nie imają się, oj nie imają:))
Obawiam się, że u mnie potrzeba czytania znajduje się na tym samym poziomie w piramidzie Maslowa co jedzenie, picie, tlen i sen. Muszę, żeby żyć.
1. O jakiej porze dnia czytasz?
Widzę tu małą tendencyjność w pytaniach 1 i 3:))) No bo co z czytaniem w nocy oraz na boku?
Z reguły czytam po południu, wieczorami, a jak mam siły i lektura mnie wciągnie to pozwalam jej zamienić noc w ....maraton i ku epilogowi!
2. Gdzie czytasz?
Moje 'święte' (czyt.: nigdy niczym nie zakłócone) godziny na czytanie to czas kiedy czekam na córeczkę, podczas jej zajęć chóralnych. Dwa razy w tygodniu zatapiam się w lekturze słysząc dopływające z końca korytarza anielskie głosy... Poza tym bardzo lubię czytać w metrze. Ale wyczerpująca odpowiedź brzmi: gdzie się da.
3. Jeśli czytasz na leżąco to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu?
I tak, i tak i na bokach, po prostu jeśli czytam dłużej trudno wytrzymać w jednej pozycji.
4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Filozofia, duchowość. Poezja. Literatura piękna. Przytaczam tylko to co na górze mojej listy. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że nie należy czytać dobrych książek!! .... bo zbyt wiele jest bardzo dobrych i może nie starczyć nam wtedy czasu na te drugie.
5. Jaką książkę ostatnio kupiłaś?
Ken Wilber (mój guru!!!!) "Małżeństwo rozumu z duszą".
6. Co czytasz aktualnie?
Połykam (dobre słowo w kontekście Maslowa:)): Trinh Xuan Thuan i Matthieu Ricarda "Nieskończoność w jednej dłoni. Od Wielkiego Wybuchu do Oświecenia" (po raz kolejny)
oraz e.e.cummings'a "150 wierszy"
i po trochu smakuję "Historię piękna" oraz "Historię brzydoty" pod redakcją nieocenionego Umberto Eco, przyniosłam też z biblioteki "Mroczną połowę" S. Kinga - kawał solidnej rzemieślniczej (parafrazując samego Stephena) roboty (szczególnie polecam na noc:))))
7. Używasz zakładek czy zaginasz 'ośle rogi'. Jeśli zakładek - to jakie one są?
Raczej zakładki - czyli to co akurat pod ręką: bilety, karteluszki, zdjęcia... Chyba to dobry moment, aby Wam napisać, że we własnych książkach podkreślam ołówkiem to co dla mnie ważne i robię uwagi na marginesach.... Moje natężenie 'ołówkowania' jest wprost proporcjonalne do miłości jaką darzę konkretny wolumen. Z nabożną czcią traktuję książki wypożyczone, własnym okazuję uczucia poprzez "grafitową" integrację.
8. Co sądzisz o książkach do słuchania?
Dobre. Zwłaszcza dla dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać oraz dla sób, które czytać nie mogą. Świetny pomysł na zagospodarowanie czasu podczas długiej jazdy samochodem.
9. Co sądzisz o ebookach?
Jedynie jeśli książka byłaby w inny sposób niedostępna. Ale i tak musiałabym wydrukować.
10. Co prawda nie było dziesiątego pytania - ale pozwolę sobie pod dziesiątką na choć kilka nazwisk (rzecz spontaniczna): K.Wilber, Dalajlama, K.Wojtyła, S.Weil, U.Eco, e.e.cummings, W.Whitman, M.Kundera, T.Mann, F.Dostojewski, J Cortazar. I tak oto prześlizgnąwszy się po wierzchołku góry (bardziej wulkan niż lodowiec:)) jakim jest temat książek umykam w prozę (nomen omen!) sprawunków, które raczyły cierpliwie poczekać, do czasu napisania posta.....
Do zabawy zapraszam Sylwię oraz Lynn:)
Pozdrawiam ciepło.
P.S. Niezależnie od tego czy Wy na plecach, brzuchu, lewym, prawym boku - spójrzcie na poduszkę, która nie bez kozery została ochrzczona w Arte Ego The Sweetest Friend ....


poniedziałek, 10 listopada 2008

Krok po kroku.... ku Świętom...


***(córeczce)
twój pierwszy ząbek
jak gwiazdka na niebie
zaraz
zasiądziesz do swojej pierwszej wieczerzy
wigilijnej

Tak niedawno pisałam te słowa dla Mai i nosiłam ją na rękach... A teraz siedzimy razem pośród koronek i lnów i przygotowujemy ozdoby na kolejne - jej już ósme -Święta Bożego Narodzenia... Patrzę jak jej małe rączki z zapałem szkicują 'bardzo ważne projekty', wycinają ze starych zeszytów nutowych 'jeszcze jedne skrzydła dla Maryjki' (Maryjka ze skrzydłami!) i usiłują zszywać skrawki płócien w ramach nabywania kolejnej umiejętności.... Czas płynie... Przecież niedawno to mnie moja mama odprowadzała na zajęcia z szydełkowania... To moje oczy błyszczały na widok worka z nićmi do haftowania.... To ja miałam osiem lat... Płynie czas... Ale nie zamierzam się jego nieustępliwością zamartwiać... Cieszę się, że przed nami znów szczególne, magiczne chwile... Mam nadzieję, że ze wszystkim zdążę - najbliższe tygodnie to także sporo pracy w sklepie...

Wszystkim Wam chcę podziękować (raz jeszcze:)) i powiedzieć, że szeroka jak Nil rzeka słodyczy porwała moje serce w związku z Waszymi wpisami pod poprzednim postem.
Tyle tam pochwał, że teraz siedzę i dumam, które z moich wad powinnam tu niezwłocznie wyjawić, aby święta równowaga we wszechświecie była nadal zachowana....
Życzę Wam pięknego tygodnia, pełnego inspiracji i radości!

czwartek, 6 listopada 2008

Ten post jest specjalnie dla CIEBIE


Dziękuję Wam Dziewczyny, za Wasze odwiedziny, za inspirowanie mnie, za wszystkie serdeczne zdania. Bardzo doceniam, iż poświęciłyście czas, aby pozastowić je tutaj - na blogu. Nie wymieniam Waszych imion - aby nie pominąć żadnego, ale jeśli czytacie te słowa - są one z pewnością skierowane do Was !
Jeśli któraś z Was miałaby przy okazji do pożyczenia mi godzinę lub dwie (codziennie!) - jestem otwarta:))) - doby są ostatnio dla mnie za krótkie: dziesiątki różnych pomysłów tańczą w mojej głowie z wielką werwą - domagając się realizacji... Sporo z nich najnormalniej w świecie potupuje sobie już w rytm.... kolęd... A ja krążę wokół białych jak śnieg płócien i koronek... w przerwach między obowiązkowymi 'przyziemnościami', bez których zawaliłby się mój mały świat.

Pozdrawiam Was ciepło!!!

piątek, 31 października 2008

Jutro...


Ad Mortem

na północ
czy na południe
na wschód
czy na zachód

zawsze
w jednym kierunku
idę

Piątkowe popołudnie otwiera kolejny weekend - nieco inny od pozostałych, bo naznaczony jutrzejszym Świętem. Trudno cokolwiek powiedzieć o śmierci co nie pachniałoby banałem lub wymuszonym patosem. Z pewnością pozostaje ona Tajemnicą, a jej akceptacja paradoksalnie: daje siłę by żyć w pełni. I choć w swej władzy ma materię - to co nosimy w naszych sercach: pamięć o tych, których już powiodła w stronę Elizejskich Pól i nasza miłość - pozostają metafizycznym ogrodem, do którego Ona nie ma wstępu.
Pozdrawiam Was ciepło i życzę chwil pełnych Światła.

wtorek, 28 października 2008

Casting a spell on the ugly weather....

Jesień zmienną jest: po szarych dniach, gdy świat za oknem zdaje się zlewać w jedną, wypraną z kolorów, smutną dekorację, następują te pełne słońca i wszystko wokół połyskuje złotawo zachęcając do spacerów... Choć z całego serca chciałabym, aby zima się w tym roku zapomniała i przespała samą siebie - wiem, że przyroda musi zatoczyć swój krąg... A że nie warto przejmować się tym na co i tak nie mamy wpływu - cieszę się z pozytywów sytuacji, nawet najdrobniejszych - takich jak te poduszki, które pojawiły się u mnie (najpierw w głowie, potem w sklepie a teraz...) w domu, by odczarowywać grafitowe chmury, pluchy i szarugi, których zaokienne spektakle przepowiada (niech tam sobie przepowiada!) kalendarz...


piątek, 24 października 2008

Łącząc wzory....

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam połączenia deseni. Kratka vichy w towarzystwie angielskich róż, pasy w parze z grochami.... Jesień to chyba najwdzięczniejsza pora dla 'tkaninolubnych' istot, kiedy człowiek chce miękko i ciepło otulić nie tylko siebie, ale i dom, więc z podwójną czułością przygotowywałam ostatnio nowe projekty - głównie poduszek - właśnie takich, gdzie różne desenie weszły ze sobą w przyjacielskie związki. Niejeden tego typu okaz już wcześniej pojawiał się w ArteEgo, mam nadzieję, że te najnowsze - kiedy już z projektów staną się realnymi przedmiotami będą dawały ich nowym właścicielom tyle radości, ile miałam ja - kojarząc ze sobą desenie. A jutro, po jutrze - być może uda mi się Wam pokazać najnowsze poduszki, które już lada chwila pojawią się w sklepie, a których trzy egzemplarze zadomowiły się także na kanapie u mnie... wszak jesień sprzyja otulaniu:))
Życzę Wam ciepłego, pełnego słońca i radości weekendu,
A.

poniedziałek, 20 października 2008

Witraż...


Chciałabym dzisiaj podzielić się z Wami pięknym wierszem Romana Brandstaettera. Nie ma ku temu żadnego szczególnego powodu innego niż to, iż wiersz jest poruszający - jeśli lubicie poezję - mam nadzieję, że będzie on dla Was choćby drobną ucztą duchową.... Czasem tak trudno znaleźć jest w ciągu dnia choćby kilkanaście minut, by podelektować się mądrym i pięknym słowem... a dla mnie to swoista 'elan vital'...

Pewien człowiek widział, jak gasły gwiazdy
I płynęły astronautyczne
Wyprawy po złote runo,
I pomyślał, że łatwiej jest zdobyć
Puste przestrzenie między galaktykami
Niż pokonać pustkę własnego serca.
Kto w nocy płacze, wtóruja mu gwiazdy.
Spytał jedną z dróg, swoją mleczną siostrę
Czy zna uczucie lęku, rozpaczy i cierpienia.
Nie otrzymawszy odpowiedzi,
pochylił głowę i zakrył oczy dłonią,
Gdyż walcząc o swoje istnienie
W kosmosie,
Zapomniał, że jest jedną z postaci
Obwiedzionych ołowiem w kolorowym witrażu.
Istniał, gdy przenikało go światło.
Ponieważ żył w ciemnościach,
Był niewidomym szkłem.

czwartek, 16 października 2008

Białe płatki...


Kaktusowate nigdy nie należały do moich faworytów i nadal nie należą. Jednak - jak widzicie na zdjęciu - florystyczny "wątek - wyjątek" stał się faktem... i dalekie kuzynki klasycznych kaktusów wprodzadziły się i do mnie. Sprawiły to oczywiście BIAŁE pąki - uwiodła mnie perspektywa delektowania się widokiem BIAŁYCH kwiatów, które - mam nadzieję - staną się jedną z radości nadchodzącego weekendu.... Mam słabość do bieli, wiem... Poza tym Cacti Family to chyba niezły wybór na zimę, kiedy powietrze w domu jest suche i ciepłe?

piątek, 10 października 2008

Ogród.


Albert Camus pięknie napisał, iż jesień jest drugą wiosną - gdyż każdy liść staje się kwiatem.
W piątek zebrałyśmy wyjątkowo sporo 'kwiatów' wraz z moją córeczką: jeden bukiet na szkolne zajęcia i drugi do domu. I choć jesienne dekoracje to 'ogród' wielce ulotny ich uroda sprawia, iż wciąż od nowa zapraszam je do siebie...
.... i jeszcze jedna jesienna impresja - tym razem ubrana w słowa:

JARZĘBINA (THE ROWAN)
widziałam
tysiąc zachodów słońca
wiszących
jakby nigdy nic
na drzewie

wtorek, 7 października 2008

Bądź Aniołem!

800 milionów ludzi na świecie jest stale głodnych....


Kilka dni temu umieściłam na blogu baner strony http://www.freerice.com/index.php - odwiedzając tą stronę możecie wziąc udział w różnych quizach, sprawdzić swoją wiedzę ze znajomości sztuki, języków obcych, matematyki, geografii czy chemii a każda wasza dobra odpowiedź to 20 ziarenek ryżu przekazanych głodującym ludziom - istotom takim jak my, które niestety mają mniej szczęścia w życiu. Zachęcam was do odwiedzania strony a także do umieszczenia linka do niej na Waszych blogach. Ziarenko do ziarenka.... i mniej dzieciaków będzie głodnych. Jako bloggowa społeczność potrafimy się wspaniale wspierać - czemu nie mielibyśmy wesprzeć także naprawdę potrzebujących? Tymbardziej, że nie trzeba wiele.... wystarczy kliknąć... Udział w quizach będzie z pewnością miłą rozrywką rodzinną - przetestowałam to z moim synem!
Zatytułowałam dzisiejszego posta "Bądź aniołem", tytuł alternatywny to "Bądź człowiekiem", bo liczę właśnie na ludzkie odruchy płynące z waszych wrażliwych serc...

Proponuję Wam mały eksperyment: podzielcie 800 milionów przez liczbę mieszkańców waszego kraju. Pomnóżcie w wyobraźni tę liczbę przez obszar waszego państwa - to da Wam pojęcie jak rozległa jest 'kraina głodu'...
Pozdrawiam Was ciepło,
Alicja

środa, 1 października 2008

Orchid Phalaenopsis - I want to take care of...

Dostałam do mojej mamy orchideę. Choć kocham kwiaty i nie wyobrażam sobie domu bez roślin - nie jestem urodzoną ogrodniczką... O storczykach wiem tylko tyle, iż lubią jasne, ale niezbyt słoneczne miejsca. A raz w tygodniu należy donicę zanurzyć w wodzie.
Chciałbym, aby mój okazł kwitł długo i miał się u mnie dobrze, więc jeśli ktoś z Was może podzielić się uwagami, które pomogą w hodowli - będę wdzięczna! Orchidea też!

wtorek, 30 września 2008

Doors we made.

Wpis jaki znalazłam 27 września na blogu VosgesParis nie tylko napełnił mnie ochotą na wyprawę na targ staroci, ale także zainspirował, by pokazać Wam drzwi, które stworzyliśmy z mężem do naszego domu - udekorowane właśnie wiekowymi drewnianymi ręcznie rzeźbionymi elementami... Uwielbiam tego typu dekoracje - gdyż gwarantują niepowtarzalność... Zupełnie inaczej mieszka się pośród rzeczy, o których się wie, iż nie stworzyły ich maszyny, lecz czyjeś wrażliwe serce, cierpliwa praca i talent... I tylko jednego nie zrozumiem nigdy: dlaczego tych cudów ktoś się pozbywa?? Żebyśmy mogły cieszyć się ich odnalezieniem?:)))

piątek, 26 września 2008

A gift for my Mum....


Cztery dni temu przyjechała do mnie Mama. Widujemy się rzadko, gdyż mieszkamy kilkaset kilometrów od siebie... Jesteśmy zupełnie nie podobne do siebie zewnętrznie i na sporo tematów mamy odmienne zdania (Mama np. uwielbia powtarzać, iż koniecznie powinnam przemalować ściany, gdyż "szarość jest stuprocentowo depresyjna":)). Być może nie spędziła swojego życia tak jak sobie wymarzyła - czasy jej młodości - kiedy byliśmy z bratem mali - to okres kiedy w Polsce po wszystko trzeba było stać w długich kolejkach - nawet po artykuły spożywcze. W sklepach nie było dosłownie niczego, a gdy już się coś pojawiało było tandetne i brzydkie... Mama na przekór czasom: szyła nam ubrania ze zdobytych z trudem tkanin: nigdy nie zapomnę haftowanych jej ręką bluzek na rozpoczęcie roku, sukienek czy ....dżinsów. To Mama oswoiła mnie z teatrem, spełniła moje marzenie i kupiła mi pianino (może nie uwierzycie, ale kiedy po powrocie z kolonii zobaczyłam je w pokoju - całowałm klawisze ze szczęścia))), wymienać mogłabym długo... Mama ze swojej miłości i poświęcenia utkała mi skrzydła na których nigdy nie bałam się sięgać po marzenia.
Kiedy spoglądam dziś na nią - wiem, że zrobiłabym dla niej wszystko. Niestety nie mogę jej podarować tego czego najbardziej potrzebuje: zdrowia. Więc chciałbym przynajmniej, aby patrząc na mnie miała poczucie, że nie zmarnowała młodych lat...

wtorek, 23 września 2008

A kind of magic....

The beauty is in the details... Piękno tkwi w szczegółach/detalach - maksyma to stara. Dodałabym: zwłaszcza kiedy są białe:) Tworzenie z nich coraz to nowych dekoracji - takich jak ta na zdjęciu -to słodka przyjemność... A kiedy pokój wypełni się miękkim światłem magiczna atmosfera gwaratowana... - co bardzo ważne - zwłaszcza teraz, gdy wieczory będą coraz dłuższe...

poniedziałek, 22 września 2008

Autumn is about to come....

Hast never come to thee an hour
a sudden gleam divine, precipitating, bursting all these bubbles, fashions, wealth?
These eager business aims - books, politics, art, amours,
To utter nothingness?

Czy nigdy nie zaskoczyła cię godzina,
Boska iskra padająca nagle, aż pękają te bańki, style, bogactwo?
Te skwapliwe praktyczne dążenia - książki, polityka, sztuka, miłostki,
I objawia się wielkie nic?

Jesiennych skojarzeń każdy z nas nosi w sobie wiele. I choć jesień oferuje nam radosną firię barw liści kołyszących się na tle nieba - te liście w końcu opadają a niebo staje się z dnia na dzień bardziej wyblakłe. Melancholia, nostalgia - to także duchy jesieni - czające się właśnie w symbolach kojarzących się z przemijaniem... Wszak to na jesień nie tylko liście, ale i owoce kierują się ku ziemi w odwiecznym cyklu... No i już chyba wiadomo skąd dzisiejszy wiersz:) Jesień nastraja do refleksji.... 127 lat temu W.Whitman napisał słowa, które nadal są pytaniem aktualnym ...i pewnie zawsze będą....

niedziela, 21 września 2008

Madonna and Child

Mam nadzieję, że nowa kolekcja Retro Charms spełni to co zamierzyłam: planowałam stworzyć coś ponadczasowego co wyeksponowane podczas Bożego Narodzenia będzie nabierało dodatkowego znaczenia i dodawało tym szczególnym chwilom blasku. Wiem, wiem, że jeszcze do Świąt nieco czasu, ale czyż właśnie nie przed chwilą zaczynała się wiosna? Czyż to niemalże wczoraj nie wyjeżdżaliśmy na wakacje? Czas płynie szybko, a zawieszki lubię tworzyć bez liczenia minut i godzin...

Oto awers i rewers jednej z moich faworytek w kolekcji.
Nie mogłam nie wpleść tutaj białej róży - symbolu najczystszej miłości...

środa, 17 września 2008

An 'old' picture....


Uwielbiam oglądanie fotografii. Nawet jeśli to tylko zdjęcia czterech kątów... Widzę wtedy jak zmienił się dom, wspominam... Powyżej jedno z takich zdjęć - na które natknęłam się dzisiaj przypadkiem... Ulubiony element mojej kuchni - drewniana półka, której widok raduje mnie wciąż tak samo jak w dniu, kiedy została zawieszona...

Few words for everyone...

Man is unhappy because he does't know his happy.
It's only that.

(Fyodor Dostoyevsky)
Uwielbiam prozę Dostojewskiego. A wszystkim, którym wydaje się, że są mniej lub bardziej nieszczęśliwi dedykuję zaczerpnięte od Fiodora słowa i życzę poprawy nastroju!

wtorek, 16 września 2008

MAJA - my great INSPIRATION

***
(córeczce)
twoje dłonie
- pięciolistne koniczyny
czegóż mi
do
szczęścia
więcej?

Wielkim darem jest posiadanie dzieci. Wolałabym napisać "życie z dziećmi" gdyż nie myślę o swoich pociechach w kategoriach posiadania. Są niewyczerpanymi źródłami radości i dobrej energii. Majka - moja młodsza pociecha - to istota wielce obeznana w świecie koronek, haftów i lnów, a vintage nie kryje przed nią tajemnicy żadnej... Kiedy wprowadzam do sklepu nowe wyroby - gdy jest akurat w pobliżu - ożywia się i angażuje:)) Ma zawsze wiele spostrzeżeń, których celność potrafi mnie rozbroić. Pozostaje niezmiennie jedną z moich inspiracji i muzą Arte Ego.

sobota, 13 września 2008

Home, sweet home...

Jakże miło po udanym wakacyjnym wojażowaniu powrócić do domu i na nowo odkrywać uroki swojego miejsca na ziemi! A nadejście jesieni wyjątkowo dopinguje do dopieszczania czterech kątów - w których teraz będzie się więcej przebywać.... Dzisiaj "zasiliłam" dom w nowe kwiaty - kolejne bluszcze, wspaniały pięcioletni grubosz i papryki w donicach....
Nie oparłam się też dwóm francuskim pojemnikom... Mogą być przydatne na dziesiątki sposobów, ale najważniejsze, że cieszą oczy:)))