piątek, 24 października 2014

The simple secret of the happiness....

“Stay low, stay quiet, keep it simple, don't expect too much, enjoy what you have.” (Dean Koontz)
“No man with a complex life can be happy! The simple secret of the happiness is simple life!” 
 (Mehmet Murat ildan)

Proste życie... Chwile, które pozornie są zwykłe... Drobne sprawy... Ochraniam tę zwykłość i celebruję powszednie momenty... To one są sednem "bycia".... Chcę, aby Majka kiedyś pamiętała, że robiłam jej co dzień przed szkołą pyszne soki z owoców. Jeśli zapamięta czym zajmowałam się "w pracy" i jak mi szło - też ok, ale ważniejsze jest dla mnie to pierwsze...
 Bazylia a raczej tęsknota za nią - od zeszłego tygodnia jest jednym ze sposobów odliczania czasu do kolejnej wiosny, do kolejnych ciepłych dni... Nasz targowy dostawca wydał nam ostatni tegoroczny pęczek...
 Przytaszczyłyśmy zatem z targu coś innego, choć też na "B". Brukiew... Zainspirowana nieco pomysłem znalezionym w sieci, który łączył ją z pigwą - stworzyłam z  niej krem. Na mleku kokosowym, z pigwą i migdałami duszonymi z miodem.... Ale  naszą ulubiona wersją brukwi jest... po prostu brukiew chrupana surowa jak ją Pan Bóg stworzył:))))
 Jesienne zagnieżdżania wśród poduch...
... koniecznie z lekturą. "Vintage flowers" to jedna z tych książek, które zawsze podładowują mi akumulatory... Coś magicznego...
Oby te "małe- wielkie" chwile trwały wiecznie!
Weekendujcie pięknie!
Alicja
P.S. Jeśli któraś z Was jest zainteresowana książką Seliny Lake "Homespun Style" (nowa, oprawa twarda)- piszcie na mojego maila: alicja@arteego.pl

 Cena 80 zł plus wysyłka (cena okładkowa 20 funtów, na allegro 145 zł)

czwartek, 9 października 2014

Alice in Flowerland....

Flowers always make people better, happier, and more helpful; they are sunshine, food and medicine for the soul.
(Luther Burbank)

Postsesjowa domowa sytuacja kwiatowa:
 Trzy wnętrzarskie sesje fotograficzne od soboty do wtorku - kolejny maraton fotograficzno - stylizacyjny za nami...
 Stylistycznie wybieraliśmy się w różne obszary - od zatopienia w dekadencką słodycz Świąt Bożego Narodzenia po bezkompromisowy w swej prostocie zen.
Sesje świąteczne nazywam "podróżowaniem w czasie":))))) Wyczarowuje się grudzień początkiem jesieni. Bardzo lubię tego typu wyzwania. A bożonarodzeniowy nastrój udziela się w takich okolicznościach wszystkim! Było nawet kilka kolęd - które D. zagrał na wiekowym pianinie w rozświetlonym lampkami, kominkowym ogniem i uśmiechami salonie!!! Ach, ale miało być o kwiatach. Posesjowych.

 Część bukietów i doniczek często przybywa po sesjach ze mną do domu. 
 Padam zazwyczaj z nóg, ale radość z kwiatowego widoku daje mi jeszcze tę szczyptę adrenaliny potrzebną by rozłożyć je do wazonów...
 A potem kontemplowanie ich cudu upiększa mi, ubarwia kolejne dni...
Kocham kwiaty. Ich widok jest dla mnie pokarmem dla spokoju ducha.

Tulipanowo-liliowo-różane uściski!
Alicja