wtorek, 25 listopada 2008

Przygotowując się na Adwent...

Adwentowe odliczanie coraz bliżej... Czas oczekiwania, czas przygotowań... Dwadzieścia cztery dni. I dużo. I mało. Zmieścić się w nich muszą - oprócz tego co zazwyczaj upychamy w dniach - sprawy wagi szczególnej....
Niedzielne popołudnie upłynęło mi na tworzeniu adwentowych ozdób. Póki co - jeszcze śpi spokojnie w krainie konceptów adwentowy kalendarz... Mam nadzieję, że zdążę...
I jeszcze zdjęcie Mai, które oddaje klimat minionej niedzieli... Cichej, domowej, nieśpiesznej, pełnej klimatycznego światła odmieniającego dom, lekko rozkołysanej, jakby nuciła nam ( adagio, niemal cały czas legato) piosenkę o tym, iż najbardziej magiczną rzeczą w życiu jest rzecz podstawowa: pełen ciepła i spokoju dom. To nasza ulubiona melodia.

wtorek, 18 listopada 2008

Ostatnie jesienne akordy ....


Jesień najwyraźniej wyemigrowała... No cóż, nie ona pierwsza... Dopołudnie oszczędnie wydziela pojedyncze promienie słońca... Czy tak już zostanie? Jeszcze 'chwilę' temu uwieczniałam Maję w lesie. Liście były już wprawdzie 'chrupkie', 'czerstwe' i złowieszczo jednobarwne... ale wystarczały trampki i sweter, by biec ku przygodzie i przyrodzie... Teraz nawet dnia nie wystarcza... Ciemno, buro. Szalikowo i czapkowo. Krok stawiany w zimowym bucie już jakiś nie lekki, nie subtelny.... A na leśnej ścieżce zdrowia psuje radość z harcowania (bardziej od grawitacji!) .... kurtka. I ten chłód uciążliwy sączący się, sączący zewsząd...
Lecz nie pomylcie powyższych słów z wpisem do pogodowej księgi zażaleń - tak naprawdę to oda do słońca... :)
Skoro jesień i Maja stały się tematem posta nie mogę nie pokazać Wam pracy, którą moja 8 letnia córeczka przygotowała na szkolny konkurs 'Las jesienny'. Postanowiła - by było bardziej 'osobiście' przedstawić rzecz z perspektywy kuchnnego okna, zdecydowała się na 'przestrzenność', (ach te wieczka pudełek po obuwiu! po cóż marnować takie skarby!), wybrała collage, bo wiedziała, że wszystkie dzieci będą rysować lub wycinać z bibuły, zachęciłam ją do wyszukania kilku 'symboli' lasu - i tak w pracy zamiast rzędu drzew znalazł się jeleń, szyszki... Cieszyło mnie, że pracując sięga do własnej wyobraźni nie ograniczając się do mimetycznych rozwiązań. I serce mi rosło, kiedy widziałam jak wkłada całą siebie w to co robi, radując się procesem tworzenia.



Praca została odrzucona już na poziomie klasy: ' za mało lasu w lesie' czyli nie na temat.
Pozdrawiam Was ciepło!

czwartek, 13 listopada 2008

Moje książki...

Dziękuję Icie oraz Pasjonatce za zaproszenie mnie do zabawy /ankiety czytelniczej. Ogarnia mnie szczera radość, gdy odwiedzam blogi osób, które już odpowiadały i widzę, że dramatyczne statystyki dotyczące współczesnego czytelnictwa nie imają się, oj nie imają:))
Obawiam się, że u mnie potrzeba czytania znajduje się na tym samym poziomie w piramidzie Maslowa co jedzenie, picie, tlen i sen. Muszę, żeby żyć.
1. O jakiej porze dnia czytasz?
Widzę tu małą tendencyjność w pytaniach 1 i 3:))) No bo co z czytaniem w nocy oraz na boku?
Z reguły czytam po południu, wieczorami, a jak mam siły i lektura mnie wciągnie to pozwalam jej zamienić noc w ....maraton i ku epilogowi!
2. Gdzie czytasz?
Moje 'święte' (czyt.: nigdy niczym nie zakłócone) godziny na czytanie to czas kiedy czekam na córeczkę, podczas jej zajęć chóralnych. Dwa razy w tygodniu zatapiam się w lekturze słysząc dopływające z końca korytarza anielskie głosy... Poza tym bardzo lubię czytać w metrze. Ale wyczerpująca odpowiedź brzmi: gdzie się da.
3. Jeśli czytasz na leżąco to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu?
I tak, i tak i na bokach, po prostu jeśli czytam dłużej trudno wytrzymać w jednej pozycji.
4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Filozofia, duchowość. Poezja. Literatura piękna. Przytaczam tylko to co na górze mojej listy. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że nie należy czytać dobrych książek!! .... bo zbyt wiele jest bardzo dobrych i może nie starczyć nam wtedy czasu na te drugie.
5. Jaką książkę ostatnio kupiłaś?
Ken Wilber (mój guru!!!!) "Małżeństwo rozumu z duszą".
6. Co czytasz aktualnie?
Połykam (dobre słowo w kontekście Maslowa:)): Trinh Xuan Thuan i Matthieu Ricarda "Nieskończoność w jednej dłoni. Od Wielkiego Wybuchu do Oświecenia" (po raz kolejny)
oraz e.e.cummings'a "150 wierszy"
i po trochu smakuję "Historię piękna" oraz "Historię brzydoty" pod redakcją nieocenionego Umberto Eco, przyniosłam też z biblioteki "Mroczną połowę" S. Kinga - kawał solidnej rzemieślniczej (parafrazując samego Stephena) roboty (szczególnie polecam na noc:))))
7. Używasz zakładek czy zaginasz 'ośle rogi'. Jeśli zakładek - to jakie one są?
Raczej zakładki - czyli to co akurat pod ręką: bilety, karteluszki, zdjęcia... Chyba to dobry moment, aby Wam napisać, że we własnych książkach podkreślam ołówkiem to co dla mnie ważne i robię uwagi na marginesach.... Moje natężenie 'ołówkowania' jest wprost proporcjonalne do miłości jaką darzę konkretny wolumen. Z nabożną czcią traktuję książki wypożyczone, własnym okazuję uczucia poprzez "grafitową" integrację.
8. Co sądzisz o książkach do słuchania?
Dobre. Zwłaszcza dla dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać oraz dla sób, które czytać nie mogą. Świetny pomysł na zagospodarowanie czasu podczas długiej jazdy samochodem.
9. Co sądzisz o ebookach?
Jedynie jeśli książka byłaby w inny sposób niedostępna. Ale i tak musiałabym wydrukować.
10. Co prawda nie było dziesiątego pytania - ale pozwolę sobie pod dziesiątką na choć kilka nazwisk (rzecz spontaniczna): K.Wilber, Dalajlama, K.Wojtyła, S.Weil, U.Eco, e.e.cummings, W.Whitman, M.Kundera, T.Mann, F.Dostojewski, J Cortazar. I tak oto prześlizgnąwszy się po wierzchołku góry (bardziej wulkan niż lodowiec:)) jakim jest temat książek umykam w prozę (nomen omen!) sprawunków, które raczyły cierpliwie poczekać, do czasu napisania posta.....
Do zabawy zapraszam Sylwię oraz Lynn:)
Pozdrawiam ciepło.
P.S. Niezależnie od tego czy Wy na plecach, brzuchu, lewym, prawym boku - spójrzcie na poduszkę, która nie bez kozery została ochrzczona w Arte Ego The Sweetest Friend ....


poniedziałek, 10 listopada 2008

Krok po kroku.... ku Świętom...


***(córeczce)
twój pierwszy ząbek
jak gwiazdka na niebie
zaraz
zasiądziesz do swojej pierwszej wieczerzy
wigilijnej

Tak niedawno pisałam te słowa dla Mai i nosiłam ją na rękach... A teraz siedzimy razem pośród koronek i lnów i przygotowujemy ozdoby na kolejne - jej już ósme -Święta Bożego Narodzenia... Patrzę jak jej małe rączki z zapałem szkicują 'bardzo ważne projekty', wycinają ze starych zeszytów nutowych 'jeszcze jedne skrzydła dla Maryjki' (Maryjka ze skrzydłami!) i usiłują zszywać skrawki płócien w ramach nabywania kolejnej umiejętności.... Czas płynie... Przecież niedawno to mnie moja mama odprowadzała na zajęcia z szydełkowania... To moje oczy błyszczały na widok worka z nićmi do haftowania.... To ja miałam osiem lat... Płynie czas... Ale nie zamierzam się jego nieustępliwością zamartwiać... Cieszę się, że przed nami znów szczególne, magiczne chwile... Mam nadzieję, że ze wszystkim zdążę - najbliższe tygodnie to także sporo pracy w sklepie...

Wszystkim Wam chcę podziękować (raz jeszcze:)) i powiedzieć, że szeroka jak Nil rzeka słodyczy porwała moje serce w związku z Waszymi wpisami pod poprzednim postem.
Tyle tam pochwał, że teraz siedzę i dumam, które z moich wad powinnam tu niezwłocznie wyjawić, aby święta równowaga we wszechświecie była nadal zachowana....
Życzę Wam pięknego tygodnia, pełnego inspiracji i radości!

czwartek, 6 listopada 2008

Ten post jest specjalnie dla CIEBIE


Dziękuję Wam Dziewczyny, za Wasze odwiedziny, za inspirowanie mnie, za wszystkie serdeczne zdania. Bardzo doceniam, iż poświęciłyście czas, aby pozastowić je tutaj - na blogu. Nie wymieniam Waszych imion - aby nie pominąć żadnego, ale jeśli czytacie te słowa - są one z pewnością skierowane do Was !
Jeśli któraś z Was miałaby przy okazji do pożyczenia mi godzinę lub dwie (codziennie!) - jestem otwarta:))) - doby są ostatnio dla mnie za krótkie: dziesiątki różnych pomysłów tańczą w mojej głowie z wielką werwą - domagając się realizacji... Sporo z nich najnormalniej w świecie potupuje sobie już w rytm.... kolęd... A ja krążę wokół białych jak śnieg płócien i koronek... w przerwach między obowiązkowymi 'przyziemnościami', bez których zawaliłby się mój mały świat.

Pozdrawiam Was ciepło!!!