Jesień zmienną jest: po szarych dniach, gdy świat za oknem zdaje się zlewać w jedną, wypraną z kolorów, smutną dekorację, następują te pełne słońca i wszystko wokół połyskuje złotawo zachęcając do spacerów... Choć z całego serca chciałabym, aby zima się w tym roku zapomniała i przespała samą siebie - wiem, że przyroda musi zatoczyć swój krąg... A że nie warto przejmować się tym na co i tak nie mamy wpływu - cieszę się z pozytywów sytuacji, nawet najdrobniejszych - takich jak te poduszki, które pojawiły się u mnie (najpierw w głowie, potem w sklepie a teraz...) w domu, by odczarowywać grafitowe chmury, pluchy i szarugi, których zaokienne spektakle przepowiada (niech tam sobie przepowiada!) kalendarz...
Every day I come (from switzerland) to make a short visit to your wonderfull world. I really like what you do... thank you for all these so nice pictures. Love and kisses
OdpowiedzUsuńAlicjo szczególnie piękne są te poduszki,- pięknie też potrafisz opisywać rzeczywistość,wyjawiać swoje stany duszy.Masz dar wyjątkowej estetycznej wrażliwości.
OdpowiedzUsuń