Bardzo lubię swoją kuchnię, pomimo jej "braków": przydałoby się więcej blatów, czasem większa lodówka... A gdybym zaczarowanym ołówkiem (kto pamięta bajkę?:) mogła sobie domalować spiżarnię to byłby ideał. Ach, niemal ideał, bo w marzeniach to jeszcze jest stary stół stolarski mojego teścia - jako przestrzeń do kulinarnych poczynań ( na dolnej półce piętrzyłaby się biała ceramika)... Ale to moje fantazjowanie ma więcej z "niegroźnych pogdybywań" aniżeli z realnych dążeń, bo (chyba się powtarzam:)) bardzo lubię swoją kuchnię - więcej - jest mi bardzo dobrze tu gdzie jestem. I prawdziwe moje marzenia nie dotyczą sprzętów czy kolejnych metrów kwadratowych, ale tego co mogę przeżyć, czego się mogę nauczyć i jak mogę wzbogacić się wewnętrznie. Wiem też, iż "dobra doczesne" dawkowane jak wszystko w nadmiarze -posłużę się kuchenną retoryką - stają się niestrawne. Myślę, że zarówno użyteczność jak i piękno nie są właściwościami rzeczy, ale tym co z nimi robimy, jak wplatamy je w nasze życie... I tu nie mogę nie pokazać Wam kuchni, która zauroczyła mnie kompletnie. Promienie słońca pląsające po woku i metalowym garnku ( nie do kupienia za żadne pieniądze:))), kolory (ach te żółcie, zieleń i czerwone akcenty!), spokój, naturalność i harmonia... Kiedy patrzyłam jak ta kobieta płucze zieleninę, przygotowuje posiłek, bardzo mocno czułam to co chciałabym czuć zawsze: że wszystko jest na swoim miejscu, że wszystko jest jak należy, że świat nie zwariował do końca i, że nigdzie nie trzeba biec. Bo właściwie kto powiedział ci, że musisz biec?
Żółto-zielono-czerwone pozdrowienia dla Was wszystkich!
Alicja
Pięknie .. i nic dodać ... Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńMóc marzyć... posiadać...też fajnie
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie masz w kuchni... zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcie, piękne kolory i piękne słowa :)
OdpowiedzUsuńmasz rację... dla mnie odkrycie, że nie muszę, że mogę żyć po swojemu i właśnie nigdzie nie biec wbrew sobie było bardzo ważne... zmieniłam się i nareszcie potrafię być szczęśliwa :)
i ideałem nie jest nie wiadomo jaki sukces, ale właśnie tak jak piszesz, życie w którym wszystko ma swoje miejsce i czas, takie przeżywane wszystkimi zmysłami, a nie mijane po drodze, w pośpiechu.
a ja pozdrawiam głębią granatu borówek, których mam pełną kuchnię :)
Muszę Ci powiedzieć,że Twoja kuchnia była inspiracją dla mojej.Zobaczyłam jej zdjęcia -jeszcze z Twojego starego mieszkania chyba - już dość dawno temu-na forum WM i nie mogłam od ninej oczu oderwać :).Jej klimat był niesamowity...Postanowiłam,że muszę mieć choć podobną :)-zgapiłam fronty i uchwyty-przyznaję się bez bicia i teraz mam ciut jej namiastki u siebie ;))resztę zrobiłam juz bardziej po swojemu ;).
OdpowiedzUsuńTwoja jest cudowna :) te wszystkie drobiazgi,ciemne meble no i ten klimat,klimat i jeszcze raz klimat-własnie tego ciepła i przejmujacego spokoju... :)...
pozdrawiam a zdjęcia piękne - oba...
Piekne zdjecia a tekst to poprostu kropka nad i.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia
Magdalena z Color Sepia
What a wonderful post - your kitchen is sooo beautiful, love it very much!!!!! Thank you for sharing and have a very nice weekend,
OdpowiedzUsuńHugs Jade
Twoja łatwość i lekkość wypowiedzi jest powalająca, piękne słowa okraszone pięknymi zdjęciami... taka uczta dla oka i ucha :)
OdpowiedzUsuńJeszcze przed chwilą chciałam miec dużą kuchnię (teraz 6m, na każdej ścianie drzwi lub okno), ale po Twoich słowach i niebywałym zdjęciu - zastanowię się...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :))
Twój dom jest magiczny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Elle
Zawsze z wielka przyjemnościa zagladam do Twojego domu. Staram sie wczuć w jego atmosferę i jak w transie oglądam cudne fotografie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Cudne słowa a Twoja kuchnia jest przepiękna...
OdpowiedzUsuńMore pictures from Your house Please!:) Its my great inspiration:) Any pictures of kids rooms? Greatings from German. I love Your blog. Fabienne
OdpowiedzUsuńCudownie to napisałaś,ja już kiedyś zrozumiałam,że właśnie nie te metry kwadratowe są najważniejsze,bo dom to ludzie ,którzy w nim żyją :)) Pozdrawiam,u mnie w kuchni nie pozmywane patelnie...no i coż,zdążę,teraz chwytam promienie słonka,ktorego dzis było nie za wiele...:))
OdpowiedzUsuń