sobota, 5 września 2009

Little August Diary....

Wakacje to zawsze czas, kiedy kompletnie odcinam się od komputera i telefonu komórkowego celebrując "tu i teraz" smak innych rzeczywistości niż ta moja codzienna. I choć wrzesień zagościł już na dobre oto kilka impresji dotyczących sierpniowych dni, kiedy nie w głowie było mi pisanie postów....
Jeden z ważniejszych momentów mojej podróży: spotkanie w przyklasztornej szkole istniejącej przy jednej ze świątyń należących do kompleksu Angkor. Buddyjscy mnisi i ich nauczyciel opowiadają mi o swoich życiu. Dzielę się z nimi informacjami o Polsce, o naszej historii, systemie szkolnictwa etc. Ale najważniejsze jest to, iż nasze spotkanie jest początkiem charytatywnego projektu o którym - mam nadzieję - będę mogła już wkrótce napisać coś więcej. Nie zapominam, iż kiedyś nam Polakom pomagali ludzie dobrej woli z Zachodu, dzieląc się tym co mają. My także możemy pomóc - najważniejsza jest dobra wola. Szkoła boryka się z brakiem podręczników do nauki angielskiego (poza mnichami uczą się w niej dzieci z pobliskich wiosek). Jestem pewna, że możemy to zmienić.
Mężczyzna na fotografii to ktoś kogo właściwie już dawno chciałam Wam przestawić. Moja podpora, mój przyjaciel, moja inspiracja i mój krytyk - słowem: mąż. To on przekonał mnie, iż prawda o krajach, które odwiedzamy nie leży nad brzegami basenów hotelowych, aby jej posmakować należy zejść jak najdalej ze ścieżek, którymi podążają gromadnie turyści...
Poniżej dzielę się z Wami fotografiami jego autorstwa. Pierwszych sześć w pewnością wejdzie w skład wystawy, ale o tym kiedy indziej...
'Trzy woreczki ryżu'
'Kobieta opiekująca się skwawkiem świątyni Preah Khan'
'Sposób na pokój'

'Jakoś się kręci'

'Wanna z żabami'
(wyposażenie stoiska na targowisku w Phnom Phen oferującego obdzierane żywcem ze skóry żaby)
'Kąpiel'
Uroda i pogodne usposobienie khmerskich dzieci rozbrajają mnie na każdym kroku...
Zanurzanie się w rewiry, gdzie toczy się prawdziwe życie lokalnej ludności - to bezcenne chwile...
Jako, że mam słabość do ażurów, nie mogłabym nie pokazać Wam kolejnej fotografii:
Obrazek z życia stołecznej ulicy:
Mój syn Kuba podczas motocyklowej wyprawy:
Magiczna chwila - odpoczynek pośród ruin Angkoru...
Nowe umiejętności. Zatrzymujemy się spontanicznie przy jednym z ryżowych pól... Nie trzeba znać ani jednego wspólnego słowa w jakimkolwiek języku, by razem sadzić ryż... Staram się być pilną uczennicą...
Przyroda zapierająca dech... Mamy dla siebie cały wodospad...
Karmienie małp - przyjemność wielka... - nie wiem czy więcej do powiedzenia miałby tu Charles Darwin czy Zygmunt Freud:)
To gdzie jedziemy danego dnia zależy tylko od nas...
Jedliśmy nasiona kwiatu lotosu, Majkę ugryzła małpa, Darka kopnął koń, pływaliśmy tratwą po jaskini pełnej jaskółek i nietoperzy, sadziliśmy ryż, kąpaliśmy się w rzece, w której płynie gorąca (!) woda, Kuba miał wypadek na motorze (niegroźny, uff), smakowaliśmy miejscowych potraw z ulicznych straganów, przez cztery dni pokonaliśmy górską drogę z... czterema tysiącami zakrętów, nurkowaliśmy w towarzystwie rekinów, zatapialiśmy się w ciszy buddyjskich świątyń... Wszędzie doznawaliśmy oznak sympatii, czuliśmy się jak w domu... I co najważniejsze: byliśmy za sobą 24 godziny na dobę, smakując wspólnie ten egzotyczny smakołyk jakim była nasza wyprawa...
Pozdrawiam Was ciepło i życzę dobrego nadchodzącego tygodnia -
zanurzona-już-we-wrześniu Alicja

24 komentarze:

  1. Tak ciekawe, że aż trudne do wyobrażenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałam i obejrzałam z zapartym tchem

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowita ta Wasza podróż, aż dech zapiera ! piękne zdjęcia przepełnione klimatem tego miejsca ... zazdroszczę (oczywiście pozywtywnie) takiej podróży ! pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała wyprawa, niezapomniane wrażnia i przeżycia, super, że podzieliłaś się tym z nami. Zdjęcia przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dawna śledzę Pani bloga. Jest niezwykły. Podziwiam Panią od kiedy przeczytałam pierwsze zdanie na Pani blogu.Ten wpis jest inny i Pani w nim także, nie w koronkach i nie tak eteryczna i filozoficzna. Prawdziwa kobieta z krwi i kości! Gratuluję wspaniałych zdjęć i niezwykłej podróży.
    Pozdrawiam serdecznie
    Kama

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczne zdjęcia i aż uśmiech mi zagościł na twarzy bo właśnie takie podróże są najlepsze! Bez wycieczek snujących się za nami, bez pośpiechu i a bliskimi osobami u boku... rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne zdjęcia! zazdroszczę udanej wyprawy! i tych wrażeń...

    OdpowiedzUsuń
  8. ...podroz...piekne zdjecia, wspomnienia i zmienione spojrzenie,mysli...odczuwanie, widzenie naszej codziennosci...
    hmmmm, czekam na wiecej!
    Pozdrawiam serdecznie i zycze dobrej nocy
    Magdalena/Color Sepia

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękna relacja.I zdjęcia!
    Jednym tchem przeczytałam i obejrzałam zdjęcia.A potem jeszcze raz..
    Podziwiam..
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Taka podróż ,to marzenie . Zwłaszcza ,że byliście tam razem ! Dzięki wielkie ,że podzieliłaś się tymi wspomnieniami ...ale chciałoby się więcej i więcej .

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  11. ...taka podróż to również wielka odwaga: spojrzeć na prawdziwą codzienność tych ludzi, pokonać własne słabości i umieć znaleźć się innej rzeczywistości... Podziwiam, zazdroszczę... Ania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dear Alice,
    I really was waiting for a new post of you (I didn't know that you made such long and wonderful and adventurous holidays!) ... I fell in love with your retro charms, and now I'm also in love with your photographs and the things you told us about your journey. Thank you so much for sharing!
    Hugs, Traude from Austria

    OdpowiedzUsuń
  13. O kurcze...niesamowite, piękne, no i brak mi słów. Nawet w marzeniach nigdy nie miałam takiej podróży...

    OdpowiedzUsuń
  14. Niezwykłe miejsca, niezwykły czas...
    Ludzie, których widać na zdjęciach - piękni. Podziwiam, że udało się zrobić im tak naturalne zdjęcia...
    Jestem pod ogromnym wrażeniem :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  15. niezwykła podróż, rewelacyjne zdjęcia!!! ciekawi mnie projekt charytatywny, o którym piszesz. może wkrótce dowiemy się więcej...

    zazdroszczę magicznej podróży

    OdpowiedzUsuń
  16. oj jaaa... słowa wykrztusić nie mogę... takie podróże to moje wielkie, niespełnione marzenie...

    chłonę zdjęcia... są takie... niesamowite... widac w nich nie tylko pasję ale i wielkie emocje... !! cudo!
    Zaskoczyłaś mnie swoim nowym, wakacyjnym wizerunkiem...

    OdpowiedzUsuń
  17. wakacje , bajka , przepiekne zdjęcia, pozazdrościć

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam Panią serdecznie

    Czytam Pani blog od dawna i za każdym razem mnie Pani zaskakuje. Pięknę zdjęcia, opisy i na pewno i niezapomniane przeżycia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantastyczne przygody,fantastyczne zdjęcia...niesamowite takie smakowanie "świata"-tego prawdziwego,nie dla turystów na pokaz..zazdroszczę ...
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  20. przepiękna (choć nieco smutna podróż - tak na nią patrzę) i przepiękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  21. nie mogę nawet wypowiedzieć, jak bardzo urzekł mnie twój post. Te zdjęcia są niesamowite! Zazdroszczę wam takiej wycieczki! Pozdrawiam cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. niezapomniane wspomnienia i świetne zdjęcia:) - super
    zapraszam po odbiór wyróżnień:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam do mnie po wyróżnienie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Dear Alicja, Unfortunatly I can't understand what you wrote in your message but the pictures are wonderful. I love Asia for travalling there more than 15 times...What that your hoidays? I guess it's cambogia or vietnam??? And now how are you? I imagine that you must be really busy preparing Christmas? I really hope that you are well also all your family.I will have holidays in november in New York... with 2 friends without husband nor children... just the paradise!!!!! Read you soon. Love and kisses

    OdpowiedzUsuń

Welcome to my blog, I love to hear your comments.
Thank you!