Lubię takie piątki jak dzisiejszy - kiedy nie mam zbyt wielu pozadomowych spraw do załatwienia i niemal cały dzień mogę poświęcić na przygotowanie domu do weekendu... Wiem, że następny już będzie inny, czeka na mnie sporo pracy w Arte Ego... Ale... nie wybiegajmy zbytnio w przyszłość:))) Inauguracją weekendu była dzisiaj pizza, udało mi się także upiec ulubione smakołyki Kuby i Majki - rogaliczki z ciasta francuskiego z prażonymi jabłkami. Co prawda pracy przy nich niewiele, ale jeśli chce się zrobić jeszcze inne rzeczy... Dzisiejszy post mógłby się także zaczynać tak:.... Rzecz miała miejsce jakiś czas temu... Miały to być niezobowiązujące odwiedziny na Kole, pojechaliśmy po żeliwne wsporniki, aby dzieciom zrobić półkę nad biurkiem... Ale kto byłby tak nieczuły, by nie odwiedzić tej i owej alejki i nie pooglądać czegoś więcej poza wspornikami... Wpadł mi w oko od razu... Pośród dziesiątek innych rzeczy... Ale nie był mi kompletnie do niczego potrzebny, więc uśmiechnęłam się i poszłam dalej... Kiedy wracaliśmy ponownie zerknęłam w jego stronę... Ciekawi mnie ile... Spytaj... - poprosiłam męża. Okazało się, że niesamowicie mało... I cóż z tego skoro mi niepotrzebny... ale... już zaczęłam wyliczać zalety: piękne rzeźbienia, mebel "obrany" z farb i lakierów - czyli optymalnie:) no i nagle - właśnie teraz! - przypomniało mi się powiedzenie przyjaciółki: " Zawsze najpierw mebel kupuję a potem myślę, gdzie go postawię, nigdy nie było problemu"... I wykiełkował mały apetyt na tę z-nieba-okazję... A ja - niczym modelowy przykład z podręcznika psychologii społecznej - już uwikłałam swe coraz szybciej bijące serce.... Ale, aby Wam nie zabierać kolejnej weekendowej cennej chwili dopowiem tylko, że owa wielce atrakcyjna cena jak się ostatecznie okazało dotyczyła mebla stojącego obok....(nieatrakcyjnego wielce...:(() Dziś też wiem, że w kwestiach stołów, szaf i etażerek - przyjaciółki mogą się sromotnie mylić... Tego dnia wróciliśmy z Koła jako... właściciele kredensu, którego wcale nie planowaliśmy kupić... którego może nawet nie powinniśmy byli kupić...
.....Jutro rano targ staroci na Kole znów zatętni życiem... Jeśli wybieracie się po wsporniki, filiżankę lub stare pocztówki - bądźcie ostrożne :))) Ja zostanę w domu... ale zawsze chętnie wysłucham Waszej relacji:)
Pełnego ciepła i radości weekendu,
Alicja
Przecudny ten kredensik ! gdyby nie te spontaniczne decyzje zakupowe, jakie często nam kobietom się zdarzają, nie byłoby tyle piękna wokół nas
OdpowiedzUsuńTroszkę zamotałaś, albo ja tak niecierpliwie czytałam przeskakując co drugi wers.Zrozumiałam chyba dobrze,że kupiliście.Jest fantastyczny.Ala zaraz przeczytam Twój wpis spokojniej.Ale mebel ..., brak mi słów....
OdpowiedzUsuńPiękny kredens! Gratuluje zakupu. Zupełnie podobny do tego ze zdjęcia z Mają przy choince. Ładna zdobycz na początek weekendu. Pozdrawiam. Ilona
OdpowiedzUsuńAlicjo! To po prostu niemożliwe żeby taki piękny kredens nie był potrzebny... Z całą pewnością okaże się wręcz niezbędny :D
OdpowiedzUsuńA rogaliki wyglądają bardzo apetycznie :D
Ilonko,
OdpowiedzUsuńKredens nie został kupiony teraz. Kupiłam go jeszcze w zeszłym roku, potem czekał na malowanie... (cały czas zresztą czeka na kolejne warstwy farby...i inne drobne zabiegi...) a dziś patrząc na niego (przestała zasłaniać go choinka:)))) wspominałam sobie całą historię, moją swoistą "spontaniczność"....
Ach to ten sam, a juz myślałam, że udało Ci sie tak dopasowac nowy nabytek. A tak poza tym to piekne te Twoje kredensy. Temu śląskiemu też niczego nie brakje- jest cudny. Pozdrawiam serdecznie! Stała podglądaczka i fanka Twojego talentu. Ilona
OdpowiedzUsuńTak, to niezapomniane chwile usiąść z bliskimi do stołu i delektowac się jedzeniem, które wspominamy później przez całe dorosłe życie.Które staje się odniesieniem dla eksperymentów kulinarnych w przyszłości.
OdpowiedzUsuńMam jednak pomysł.Otwórzmy podwoje naszych ciepłych, rodzinnych domów dla przyjaciół.Usiądźmy wspólnie,porozmawiajmy,obejrzyjmy zdjęcia-wspomnienia lata,rozkoszujmy się naszymi popisowymi daniami.Czas tak szybko płynie,nie odkładajmy w czasie tych małych przyjemności.
piękny ... uwielbiam takie meble, a w Twoim mieszkaniu prezentuje się cudnie. Zazdroszę, troszkę jeszcze popatrzę :)
OdpowiedzUsuńKredens piękny a historia weekendowo-kredensowa bardzo zajmująca...Każdemu czasami zdarza się wrócić z zakupów nie z tym ,po co wyszedł.... Serdecznie pozdrawiam.Agnieszka
OdpowiedzUsuńCiesze się, że nie tylko ja kupuję spontanicznie ;)
OdpowiedzUsuńA mebel trafił w cudowne miejsce :))
Miłego wypoczynku :)
Gorąco pozdrawiam.
Piękny ten kredens Alicjo, szkoda ze w moim m nie mam miejsca na takie cacka.
OdpowiedzUsuńBazar na Kole to prawdziwie diabelskie miejsce pelne anielskich rzeczy. My takze z mezem czesto nie potrafimy oprzec sie i ulegamy podszeptom czarta. Ale w naszym przypadku sprawdza sie powiedzenie Twojej przyjaciolki, Alicjo. Pozdrwiam serdecznie i gratuluje tak pieknego zakupu.
OdpowiedzUsuńP.S. Pieknie napisalas o tej wyprawie uwienczonej zakupem kredensu.
Jak zwykle przepięknie i lekko napisane... A kredens zachwycający.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Kasia
Hello Alicja it sounds as if you have been buying some lovely items or maybe one item of furniture. I was looking at your for sale page at all the lovely items you have..you must work so hard!!
OdpowiedzUsuńI will send you a copy of my pages over the email this coming week..then you can read it.
Have a lovely week
Hugs Lynn
Kredens niezwykłej urody...
OdpowiedzUsuńA takie spontaniczne zakupy i mnie się zdarzają:)))
Pozdrawiam wieczornie
Madzia
I imagine how you bake, make your crafts and home...and your beautiful daughter Maja is just supporting you around...
OdpowiedzUsuńI am using google translator to understand the text - but I guess half of beautiful words are lost in translation...
Have a wonderful week!
Hugs,
from very stormy Tallinn,
Roosamamma
Dear Alicja,
OdpowiedzUsuńalready last week I received your wonderful little artworks and I´m really happy! It´s a pleasure for the eye and mind to look at them! Thank you very much for the quick service! :)
I do love the style of that cupboard on your picture; do you have it in your home? Beautiful!
Love, Marjolijn
Zanim przeczytałam komentarze zastanawiałam się, gdzie Ty zmieścisz kolejny tak wielki mebel :):) Kredens rzeczywiście jest prześliczny i klimatyczny, godzien spontaniczności wszelkiej. I jestem przekonana, że teraz nie wyobrażasz sobie swojego domu bez niego :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci w Nowym Roku wiele spontaniczności, twórczych natchnień i spełnień - Paulina
P.S. I dzięki wielkie za życzenia!
Przepiekny kredens!Zazdroszcze...:)Szkoda,ze u nas malo takich cacek.Spontaniczne zakupy sa najlepsze.Zawsze,jak planuje jakis zakup ,wracam z czyms innym.Pozdrawiamcieplutko.Ania
OdpowiedzUsuńTaki mebel to skarb !!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ,obok takiego cuda nie można przejść obojętnie .
Pozdrawiam serdecznie.
I love your blog and your pictures but I do not understand a word of the language...how about writing the posts in english? Maybe only a few words?....I absolutely love your style!!! I will come back to see more...kind regards from The Netherlands, Sylvia Extra
OdpowiedzUsuńHello, I have had a look at all your posts...they are so beautiful, I will add you to my blogroll if you don't mind...Will you let me know?
OdpowiedzUsuńAlicja, all those nice pictures in the menu right are really at your place! So wonderfull...
OdpowiedzUsuńDroga Pani Alicjo. Od dawna śledzę Pani bloga i nadziwić się nie mogę jak pięknie potrafi Pani wyrażać...piękno. Przy okazji mam pytanie jeśli to nie tajemnica oczywiście. W jaki sposób odnowiła Pani ten śliczny kredens, ponieważ wygląda bardzo ineresująco tymbardziej, ze świecznik i waza sa w tym samym odcieniu. Pozdrawiam Iza.
OdpowiedzUsuńMiła Pani Izo,
OdpowiedzUsuńŻadnych tajemnic:)))) - kredens nie wymagał szczególnych zabiegów, został pomalowany farbą akrylową.
Pozdrawiam serdecznie,
Alicja
Oh what lovely blog & home!!!! I would love to post it on my blog for inspiration... please come visit. xoxoxo Laura
OdpowiedzUsuń