Każda sytuacja jest sprzyjająca.
(przysłowie wschodnie)
Od czasu kontuzji mój świat skurczył się do naszego domu. Nie chodzę wiele, jedynie o kulach (prawą nogę pierwszy raz obciążyłam zaledwie kilka dni temu i to nieznacznie). Na rehabilitację i do lekarzy wozi mnie D., dzielnie nosząc na rękach lub plecach tam gdzie przeszkodą schody. Uciążliwe, ale romantyczne.... Nie skarżę się na rzeczywistość, obeszłam się bez "dlaczego ja?????" Mogę teraz sprawdzać codziennie duchowe umiejętności szlifowane w bardziej przyjaznych okolicznościach. Bo kiedy świeci słońce to łatwo być pogodnym, ale co innego stan ten utrzymywać, zawsze i pomimo. Wizja operacji nie dodaje energii, ale daję odsiecz minorowym tonom i szukam plusów... Dopóki sytuacja trwa na nich się koncentruję. Na przykład na tym strumieniu wolnego czasu spędzanym w łóżku:) Mogłam teraz powrócić do odkładanych pomysłów i projektów. Jeden, który leżał na sercu od dawna - już jest na ukończeniu!!!! Mega nudne ćwiczenia rehabilitacyjne powtarzane w nieskończoność to także duchowe wyzwanie, "pokonywanie siebie", bo to myśli stawiają więcej oporu niż ciało... Może w końcu polubię gimnastykę? Najpierw przekonam się, że "mogę" a następnie odkryję, że "mogę z radością"? Majka widząc moje zmagania doradza "mamo wyobraź sobie, że jesteś na plaży..." Nie wyglądam na świat, ale na pozaglądanie w siebie sporo czasu. To dobre. Jest inaczej, ale na swój sposób dobrze - i to jest dla mnie odkrycie. D. objawia iście anielskie talenty. Co dzień rano, kiedy jeszcze z Mają śpimy wyciska dzban soku pomarańczowego (swoją szklankę dostaję do łózka:))) I mam obiecane, że tak już będzie zawsze!!!. Gdy trzeba świtem biegnie do piekarni. Szkolne śniadania Majki to crème de la crème tego co szkolne pojemniki na kanapki widziały.... Przygotowuje posiłki, robi zakupy, wiesza pranie, pilnuje, żebym nie przeciążała nogi, a kiedy trzeba było robił zastrzyki.... Dba też o mój dobry humor i rozrywkę, nadrabiamy wspólne zaległości filmowe, gra na pianie... Raj, choć na szczególnych warunkach........(przysłowie wschodnie)
Kadry dziś "okołołóżkowe", bo najwięcej teraz leżenia...
Chciałabym bardzo-bardzo podziękować Halince za piękną białą poduszkę! Ależ Majka miała frajdę rozpakowując przesyłkę - a potem były okrzyki radości na dwa głosy!!!! Mam nadzieję, że przeczytasz te słowa.W Warszawie od dwóch dni wiatr intensywny, czy przyniesie już Wiosnę? Ptaki na naszym balkonie twierdzą, że tak. Wierzę im.
Dobrego Nowego Tygodnia!
xoxo, Alicja
takie leniuchowanie ci się przyda i w końcu facet zobaczy jak ciężko jest być kobietą :)
OdpowiedzUsuńtakie leniuchowanie ci się przyda i w końcu facet zobaczy jak ciężko jest być kobietą :)
OdpowiedzUsuńAlu..widze, ze mimo choroby u Ciebie na lepsze sie ma..nowy wystroj bloga, nowy banerek, nie moglam odszukac, gdzie wpisac komentarz,nowa dekoracja Waszego loza..widze sliczne babelki na wezglowiu(a moze juz byly tylko ja slepa).Maz radzi sobie wspaniale i niech tak juz zostanie poza jednym..Twoja noga musi wyzdrowiec czego Ci zycze gapiac sie na sliczne aranzacje. Biala poducha swietna .)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻeby tak nasi faceci zawsze tacy byli, nie tylko jak zaniemożemy. Super, że dobry nastrój Cię nie opuszcza, tak trzymać:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że potrafisz znaleźć pozytywy nawet w chorobie. Życzę Ci wytrwałości w rehabilitacji i szybkiego powrotu do zdrowia. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAlicjo w jakim sklepie Ty kupilas Twojego D.? To ni mozliwe ze tacy mezczyzni jeszcze bywaja ? Masz szczescie dziewczyno i doceniaj ,doceniaj to !
OdpowiedzUsuńAlicjo w jakim sklepie Ty kupilas Twojego D.? To ni mozliwe ze tacy mezczyzni jeszcze bywaja ? Masz szczescie dziewczyno i doceniaj ,doceniaj to
OdpowiedzUsuńO bidulko.... cóż to w nogę???? Co to za operacja.... rehabilitacja nie jest tragedią. W Warszawie na Cynamonowej jest świetny ośrodek rehabilitacji. Mam za sobą 1,5 roku walki z jestestwem i dzięki temu w ogóle łażę.
OdpowiedzUsuńDo leżenia kompletnie się nie nadaję, dlatego wolę gimnastykę.
Zdrowia Alicjo życzę :) i szybko wracaj do formy.
Uściski
Życzę szybkiego powrotu do sprawności :) podusia piękna, też takie lubię. Wiosna przyjdzie i to na pewno! W Warszawie wieje? W takim razie w Gdańsku są huragany! Już mam ich dość, ale mam nadz., że przeganiają zimę :P póki jest słońce - jest dobrze! Pozdrowienia przesyłam!
OdpowiedzUsuńPiękny blog;romantyczny i inspirujący:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo zdrówka.
....
Torebeczkowa okładka na książce, czy albumie jest śliczna.
To się nazywa właściwe podejście do tematu! Już pisałam, ale się powtórzę: podziwiam za postawę i znalezienie plusów w całej sytuacji. Biała poducha piękna, przydałaby mi się taka ;) Powodzenia w "polubieniu" gimnastyki ;) Buziaki wiosenne :)
OdpowiedzUsuńAlicjo, wyjdziesz z tego doświadczenia mocniejsza! Wspaniale sobie radzisz. A może jak już dojdziesz do zdrowia to zaczniesz ćwiczyć jogę? Małgosia
OdpowiedzUsuńp.s.Tęczowa narzuta,którą kupiłam w Twoim sklepiku jest cudowna!
SZybkiego powrotu do zdrowia , jaka sliczna okladka :)) a poducha cudna :)
OdpowiedzUsuńSZybkiego powrotu do zdrowia , jaka sliczna okladka :)) a poducha cudna :)
OdpowiedzUsuńAlicjo, życzę sił i wytrwałości w powracaniu do zdrowia. Twoi najbliżsi są najpiękniejszym motorem do działania, zwłaszcza sam "D", w anielskim obliczu... ;)
OdpowiedzUsuńMoc serdeczności zasyłam :)
Urzekł mnie twój blog, życzę powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńObecnie jestem w podobnej sytuacji (złamana kostka), staram się podobnie podchodzić do sprawy.
Jeszcze raz pozdrawiam.
Nie zaglądam do Ciebie często, ale jak już jestem to wkraczam w inny magiczny świat, w inny wymiar. To jak piszesz o troskliwej córce,jest jakieś magiczne, niby tak właśnie powinno być, ale jednak jest w tym jakaś nostalgia i magia.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia.
Alicjo, sił do tego... leniuchowania... i najlepszej formy po rehabilitacji!
OdpowiedzUsuń