tomorrow is a mystery,
today is God's gift,
Czy dni dzielą się na zwykłe i nadzwyczajne, czy też my jesteśmy raz bardziej raz mniej uważni, "obecni w chwili"? Druga odpowiedź jest właściwa:) Wczorajsza sobota w naszym domu: nic co mogłoby stać się kanwą ekscytującej opowieści: a jednak dzień taki Magiczny, pełen Spokoju i Dobrej Energii... Niby nie robimy nic wielkiego, a jednak kolejne drobne czynności ( i nie-czynności, bo chwile na nicnierobienie też są ważne!) wprawiają nas w dobre nastroje i wszystko iskrzy małymi radościami....
Wykonałam niezwykłą podróż sentymentalną: pierwszy raz od ponad dwudziestu lat farbowałam tkaniny domowym sposobem!!!!! Niepotrzebnie obawiałam się zacieków i innych kłopotów - wszystko okazało się przyjemną zabawą...Podobno najlepiej pamiętamy to z czym związane są nasze emocje - jak za dotknięciem różdżki sercem powędrowałam do dzieciństwa... i do swojej bordowej sukienki, którą wyczarowałam (wyfarbowałam!:)) kiedyś z kremowej tuniki-piżamy.... Była prawdziwym hitem!
"Work in progress" - Darek rozłożył na czynniki pierwsze łóżko Mai i czyści kolejne elementy.... Pracochłonne to, ale i radościodajne... Mosiądz oczywiście znów za jakiś czas zajdzie, ale będzie to patyna milsza oku i ciału, bo własna:)))
Pierwsze farbowane skarby powędrują do pokoju Mai: okrągła poduszka i koronkowa narzuta już czekają na łóżko... Romantyczna firanka ozdobi wyjście na balkon (ale nie wykluczam wypożyczenia jej do własnej sypialni:))))) Mai marzy się dziewczyński pokój w klimacie boho... Idziemy w tym kierunku:))) Niedługo poeksperymentujemy w farbowaniu z kolejnymi barwami...wyblakłe błękity, turkusy... ach...
Wiekowe, ręcznie malowane różowe kubki, które przywiozłam z wakacji... - sam ich widok sprawia, że atmosfera kanikuły sączy się w 'najzwyklejsze' chwile... Piękna, warta naszego bycia w niej może być każda minuta, każdy kwadrans - to my: kowale własnych dni czynimy nasze Życie takim a nie innym....Pierwsze farbowane skarby powędrują do pokoju Mai: okrągła poduszka i koronkowa narzuta już czekają na łóżko... Romantyczna firanka ozdobi wyjście na balkon (ale nie wykluczam wypożyczenia jej do własnej sypialni:))))) Mai marzy się dziewczyński pokój w klimacie boho... Idziemy w tym kierunku:))) Niedługo poeksperymentujemy w farbowaniu z kolejnymi barwami...wyblakłe błękity, turkusy... ach...
Tymczasem zanurzona w Spokojnej Niedzieli -
Alicja, xoxo
Te różowe fatałaszki są słodkie:)
OdpowiedzUsuńEnjoy your Sunday!
uwielbiam takie dni i proste życie
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam i czekam na więcej boho pokoju
:)
Asia
Piękne są te zwyczajne dni...a farbowanie przenosi mnie w świt młodych lat w którym farbowało się wiele razy,Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńśliczne kolory i klimaty no i opis...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen cudowny kubek w kolorze rozu..ach przygarnelabym go chetnie do mojej rozowej kolekcji porcelany.)Gdy bylam mloda wciaz malowalam sobie tenisowki farba co sie nazywala chyba"Wilbra".Pozdrawiam niedzielnie, na luzie, ze szczegolnym uwzglednieniem tego boho.)
OdpowiedzUsuńNa to różowe cudo nie mogę się napatrzyć !!! a my mieliśmy cudowną zwyczajną niezwyczajną Niedzielę :)) uwielbiam Twoje zdjęcia ! ściskam i już piszę mailika :))
OdpowiedzUsuńI znowu jestem w pięknej bajce
OdpowiedzUsuńKlimaty boho to bardzo - moje klimaty :) Pamiętam jak w dzieciństwie farbowałam tetrowe pieluchy na tęczowe kolory i potem moja mama szyła z nich spódniczki falbaniaste :) Farbowałam też bandaże na różniste kolory i plotłam z nich bransoletki.
OdpowiedzUsuńAch to były czasy !
Ściskam
romantyczne i bajeczne, takie wnętrza tworzysz...piękne
OdpowiedzUsuń